Źródło:
Za nami kolejny mecz będący realizacją strategii Alexa McLeisha. Niestety, po sukcesie z Fulham i wyszarpaniu dwóch remisów z drużynami z końca tabeli, AML do reszty utonął w wierze w słuszność swoich poczynań. Niestety, Arsenal bezlitośnie skarcił menadżera za jego naiwną wiarę. Niestety, po prostu The Villans budzą litość swoimi poczynaniami na boisku.
Aż trudno uwierzyć, że trener może być tak zatwardziały w swoich jedynie słusznych poglądach na temat taktyki, choć każda kolejka wskazuje, jak bardzo nie ma racji. AML zapowiada dynamiczną i ofensywną grę, następnie wystawia dwóch napastników, z których jeden jest mocno cofnięty. Wniosek ? Najwyraźniej Szkot co innego mówi, co innego robi, a i pewnikiem co innego myśli (jeśli w ogóle). Agbonlahor w ataku to oczywista oczywistość i zapewne większość kibiców i komentatorów sportowych spodziewała się Weimanna. A tu niespodzianka – trener postawił na emeryta Emila. Zapewne zaskoczył tym wszystkich, z Wengerem włącznie. Choć czy po 30 kolejkach z AMLem powinniśmy być jeszcze zaskoczeni ?
W „normalnych” drużynach zawodnik, który jest na fali wznoszącej (w tym przypadku Andreas) jest wystawiany, żeby wykorzystać jego energię i pewność siebie po udanym występie. Ale AML lubi być nieprzewidywalny. Szkoda tylko, że wyniki spotkań AV stają się przez to dość przewidywalne. Oczywiście pobądźmy się złudzeń, że wyjście Weimanna od pierwszego gwizdka zmieniłoby 3:0 na 3 pkt dla AV. Ale może Austriak rozruszałby grę, namieszał w szeregach przeciwnika, a i pewnie znacznie większa byłaby szansa na wywiezienie choć jednej bramki.
AML wie, że musi zagrać ofensywnie, że tylko ofensywna gra daje szansę na punkty (naturalnie ofensywna w granicach zdrowego rozsądku). Ale na boisku tej ofensywnej gry próżno szukać. W dodatku Szkot jest przecież specem od gry obronnej i choć ustawia zespół na grę ofensywną to wychodzi defensywna. Tak mu jakoś wychodzi. A po 30 min gry jest już 2:0 bez widoków nawet na remis dla AV. Jak więc to wytłumaczyć ? Spec od taktyki obronnej, drużyna w ustawieniu defensywnym i utrata bramek z częstotliwością jedna na 15 min ?
Czy McLeish może być z siebie zadowolony ? Odpowiedź oczywista. Może ! Przecież w drugiej połowie AV straciła już tylko jedną bramkę, a w dodatku w doliczonym czasie gry, co przy stanie 2:0 z pierwszej połowy i ofensywnej grze nie jest niczym zaskakującym, gdy chce się odrobić straty. Kto zawiódł ? To też oczywiste – Andreas Weimann ! W poprzednim meczu dostał 10 min i strzelił bramkę, więc aby doprowadzić do remisu przy stanie 2:0 należy go wpuścić na 20 min przed końcem spotkania. To przecież takie oczywiste jest. AML tak sobie sprytnie wykalkulował, że sir Alex powinien wpaść do swojego imiennika na korepetycje. A że nie wyszło (tu nasz lokalny Alex rozkłada ręce) ? To już nie jego wina, zawodnicy zawiedli.
Za tydzień przed Aston Villą kolejne trudne spotkanie. Czym zaskoczy nas szkocki szkoleniowiec tym razem ? Obawiam się, że raczej nie końcowym wynikiem spotkania. Rozżaleni i sfrustrowani kibice, skonsternowani dziennikarze i komentatorzy sportowi to efekt strategii McLeisha i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. Istnieje taktyka błędu polegająca na wprowadzaniu przeciwnika w błąd pozornym błędem lub posunięciem pozornie bezsensownym by odnieść zwycięstwo. W przypadku McLeisha mówienie o grze ofensywnej formacją defensywną jest przykładem tylko taktyki błędnej.