Villa na Nowy Rok

Sobotnie spotkanie Aston Villi z Chelsea na Stamford Bridge ma być kolejnym sprawdzianem, czy drużyna Abramowicza jest rzeczywistym pretendentem do mistrzowskiego tytułu. 12 lat wcześniej, 1 stycznia 1990 r. kibice również oczekiwali na spotkanie tych drużyn w Londynie, a i pytanie było takie samo. Tyle, że dotyczyło Aston Villi.

Villa pod wodzą Grahama Taylora weszła wówczas w nowy 1990 rok z 3 punktami, wygrywając z Chelsea 3 : 0 i znalazła się w odległości 2 punktów za liderem Liverpoolem. Ostatnia kolejka 1989 r. również była szczęśliwa dla The Villans, którzy pokonali 2 : 1 na Villa Park aktualnego mistrza Arsenal. Z kolei Chelsea prowadzona przez Bobby’ego Campbella zajmowała w tabeli bardzo dobre szóste miejsce.

Villa przystąpiła do meczu z Chelsea z nastawieniem powtórzenia sukcesu sprzed 9 lat, gdy Ron Saunders powiódł The Villans po siódmy tytuł mistrza First Division. Graham Tylor zaskoczył Campbella ustawieniem 4-5-1 z Ianem Olneyem na szpicy. Zawodnicy AV perfekcyjnie zrealizowali plan Tylora, a na szczególne wyróżnienie zasługiwała postawa pomocnika Davida Platta (obecnie w sztabie szkoleniowym Manchesteru City). Platt zdobył w tamtym meczu trzecią bramkę w drugiej połowie, ostatecznie pozbawiając Chelsea złudzeń na zdobycie choćby jednego punktu. Znakomicie wypadł również bramkarz Gordon Cowans, do końca meczu utrzymując czyste konto i kilkakrotnie znakomicie interweniując. Po meczu Birmingham Mail określiło Platta jako „klejnot w koronie Villi”.

W tej samej kolejce Liverpool zremisował 2 : 2 z Nottingham Forest i Villa znalazła się w znakomitej sytuacji do przejęcia pozycji lidera. Tylor doskonale zdawał sobie sprawę, że podjęcie wyzwania i utrzymanie w wyścigu do tytułu wymaga pokonania Arsenalu, ManU, Tottenhamu i Evertonu. I było to całkowicie realne. Dodatkowym bodźcem było miażdżące zwycięstwo 6 : 3 rezerw AV nad Liverpoolem dzień później. Warto dodać, że w rezerwach Villi grali wówczas tacy zawodnicy, jak Dean Spink, Dwight Yorke, Mark Blake, Andy Comyn, Nigel Callaghan i Steve Sims.

Aston Villa święciła triumfy w czterech kolejnych spotkaniach ligowych, pokonując m.in. Tottenham 2 : 0 i w dniu 21 lutego 1990 r. objęła pozycję lidera. Niestety, AV niespodziewanie przegrała dwa kolejne spotkania z Wimbledon i Coventry i znów zaczęła czuć oddech Liverpoolu na plecach. The Villans utracili bezpowrotnie pozycję lidera w kwietniu po przegranych meczach z obydwoma Manchesterami i remisie 3 : 3 z Norwich. Ostatecznie Villa przegrała tytuł o 2 punkty z Liverpoolem, ale utrzymała bezpieczną 7-punktową przewagę nad trzecim w tabeli Tottenhamem. Dla Liverpoolu był to dziesiąty tytuł mistrzowski w ciągu 15 lat.

Może sobotnie spotkanie będzie znów udane dla Villi, która pokonała Chelsea 55 razy, przegrała 53 mecze, a 34 zakończyła remisem. Może ten mecz będzie kolejnym, po spotkaniu z Arsenalem na Villa Park, w którym znów zobaczymy The Villans grających futbol na poziomie Premier League. Może koniec niezbyt udanego dla nas roku nie będzie gorszy niż początek tego odległego roku 1990. Może wreszcie Aston Villa wejdzie w Nowy Rok 2012 z pozytywnym nastawieniem, wiarą we własne siły i chęcią sprawiania radości swoją grą, czego życzę wszystkim kibicom, byłym i aktualnym zawodnikom, trenerom i działaczom AV.

Możesz również polubić…

12 komentarzy

  1. Zyzu pisze:

    Gordon Cowans nie był bramkarzem.
    Piękne czasy, zaczynało się moje zainteresowanie ligą angielską, Aston Villą.
    Śledzenie wyników w gazetach,o wynikach rezerw nie miało sie wtedy bladego pojęcia [u nas w Polsce], ech vice mistrz. Wtedy David PLATT jechał na mś do Wloch jako nasza gwiazda, w któryms meczu strzelił zwycięską bramke w ostatniej minucie juz w fazie pucharowej.

  2. Spotler pisze:

    To byl mecz z Belgia i gol ktory mnie zalamal;) Po pierwsze nie lubie Angielskiej repry a po drugie w bramce Belgow stal moj ulubiony wtedy keepr Michel Preud’homme i byla to ostatnia minuta dogrywki

  3. The Villans pisze:

    a tak wracając do wczorajszego meczu to mamy cholernego pecha z doborem meczów pokazywanych przez C+, jak mamy Ville w polskiej telewizji to możemy być pewni, że będziemy grać piach, a jak gramy dobry mecz z pretendentem do korony to meczu takiego nie ma…

  4. klocek pisze:

    Czasem C+ potrafi zawalić, a już raz się przekonali zmieniają mecz AV z Arsenalem na Mu-Fulham . Ale widzę, że nic ich to nie nauczyło i wybrali mecz beniaminka ligi . Po raz kolejny popełnili błąd oby ten następny raz można było już zobaczyć w polskiej stacji .

  5. Spotler pisze:

    C+ generalnie zawsze chce pokazac mecze liderow jezeli ma kilka do wyboru,a wczorajsza wtopa MU z Blackburn pokazuje jak nie przewidywalna jest liga angielska
    nie narzekajmy,rok temu bylo sporo meczy z AV,zawsze w obwodzie zostaje net

  6. AVforever1 pisze:

    tzn mi chodzi bardziej o to, że jak AV jest na C+ to gramy tak, że aż oczy bolą od samego patrzenia …

  7. AVforever1 pisze:

    Masz rację Bruno , Gordon Cowans nie był bramkarzem tylko jednym z najlepszych i najwierniejszych ( tzn. b. długi staż ) pomocników w historii The Villans

  8. Bruno. pisze:

    ps. A bramkarzem był bodajże Nigel Spink

  9. Mr HoltEnd pisze:

    Nie bodajże a na pewno! A kiedy zaczynał w AV? Wszedł na zmiane w pamiętnym finale 82, tez długoletni nasz pilkarz.

  10. Mr HoltEnd pisze:

    Bruno masz całkowitą rację, co do Cowensa. Nie wiem skąd mi sie wziął pomysł, że by go uczynić bramkarzem.

  11. AVforever1 pisze:

    Zwłaszcza, że jedna z bramek padła w tym meczu, po długim, perfekcyjnym podaniu właśnie Cowensa

  12. Arczi_wroc pisze:

    Tak , tak BRUNO Nigel Spink był najpierw zmiennikiem Jimmy Rimmera w bramce , a później jego wieloletnim następcą

Dodaj komentarz