Menedżer z niewielkim doświadczeniem, a tu batalia życia. Nazwisko też nie najwyższych lotów, bo piłkarzem był raczej średnim. Trofeami raczej nie obwieszony, bo jedno mistrzostwo z Blackburn to dla wielu marzenie, ale dla marudzącego kibica to trochę mało. Sam miałem dystans do zatrudnienia go na Villa Park, choć spokojnie czekałem na rozwój wypadków. Nawet gdy pierwsze mecze przegrał to liczyłem na przełamanie z West Brom. Doczekałem się z nawiązką.

Doczekał się też Sherwood, który wdarł się do niebiesko bordowej rzeczywistości z wiarą i zapałem, że się uda. Sprzedał tą wiarę piłkarzom, a po dwóch derbowych wygranych sprzedał chyba też marudzącym kibicom. Daily Mail zamieściło jeszcze przed meczem pucharowym obszerny materiał o nowym menedżerze The Villans. Kilka cytatów Sherwooda pokazuje jaki to spryciarz.

TS odwołuje się do wielkości Aston Villi. Każdy może grać w małym klubiku, ale do gry w wielkim klubie trzeba mieć jaja. Trzeba się mierzyć z ogromną presją, a Villa przecież to wielki klub. 1-0 dla TS.

Ukłon do Lamberta, bo wg Sherwooda skład bardziej nadaje się do walki o europejskie puchary (plan trzyletni). Sherwood przekonuje piłkarzy, że potrafią. Mają tylko grać swoje. Zaatakować, a jeśli się nie uda to nie martwic się tylko spróbować jeszcze raz i jeszcze raz. Widać to było w drugiej połowie meczu pucharowego. 2-0 dla TS.

Kibiców przeciąganie. Sherwood obrusza sie na dictum, że kibice zawsze mają byc za swoją drużyną. Jak ta nie daje nic od siebie to niby dlaczego. To drużyna ma przekonać do siebie swoja grą. To zespół ma pociągnąć trybuny. No to pociągnęli. Aż za bardzo, bo kibice w sobotę eksplodowali i Aston Villę czekają teraz dotkliwe kary. Sadzę, że jednak warto było, bo The Villans sa teraz na takiej ...., że Jack Grealish tweetuje, że jadą na Wembley.