Źródło:
Zawsze jest ciężko kibicom przyznać, że ich ukochany klub słabnie. Najlepsi odchodzą, a pieniędzy na transfery brak. Pozostaje tylko patrzeć jak klub oddala się od miejsc, które w poprzednich sezonach zajmąwał bez trudu. W futbolu to nic nadzywczajnego. Taki los spotkał ostatnio tak znane kluby jak Juventus Turyn, FC Parma, Leeds,Newcastle, czy ostatnio AS Monaco.
Wydaje się, że szczytem możliwości Aston Villi było 6 miejsce, które nieprzerwanie zajmowała od sezonu 2007/2008 do 2009/2010. Twórcą sukcesów był Martin O'Neil, który jednak niespodziewanie na kilka dni przed rozpoczęciem sezonu w wyniku kłótni z właścicielem opuścił drużynę. Czyżby przeczuwał co się święci?
Klub z Villa Park przejął Gerard Houllier, jednak nie sprostał powieżonem zadaniu i musiał się ratować w styczniu transferami. W walce o utrzymanie pomogli mu Daren Bent, Jean Il Makoun i Kyle Walker. Pod koniec sezonu zaskakujące zwycięstwa z Liverpool'em i Arsenalem i ostatcznie 8 miejsce, trochę zagmatwały obraz Aston Villi. Drużyny, która przez większą część seoznu zajmowała miejsce w drugiej dziesiątce.
Houllier musiał zrezygnować z prowadzenia klubu ze względów zdrowotnych. Następców upatrywano wśród najlepszych menadżerów świata, m.in. Hitzfeld i Ancelotti. Natomiast wybór McLeisha zaskoczył absolutnie wszystkich. W miesiąc po jego nominacji na Villa Park nie było już ani Friedela, ani Younga, ani Reo-Cokera, ani Downinga. Czyli absolutnego trzonu drużyny. Zdobyte ze sprzedaży pieniądze tylko w niewielkiej części wydano na transfery. Zakupiono jak dotąd za 10 milionów Charlesa N'Zogbię i za 3,5 miliona Shaya Givena. Co do kolejnych transferów to pojawiają się sprzeczne informacje. Raz prasa pisze, że więcej transferów nie będzie, innym razem, że do Villi trafią Scott Parker, Alan Hutton, Adam Johnson, Shaun Wright-Philips. Czy do wzmocnień dojdzie? Przekonamy się...
Natomiast przyjmijmy pesymistyczną wersję, że N'Zogbia był ostatnim transferem tego lata i Alex McLeish musi grać obecnym składem. Na co możemy liczyć?
Po pierwsze trzeba wierzyć, że obrona dowodzona przez dwóch,a właściwie trzech Irlandczyków (Given, Dunne, Clark) przypomni sobie sezon 2009/2010. Notabene najlepszym wzmocnieniem może się okazać Warnock, skreślony przez Houlliera, a według mojej oceny jeden z najlepszych lewych obrońców w Premiership.
Po drugie, trzeba wierzyć, że na środku boiska Jean Il Makoun, który jak dotąd nie rozegrał właściwie, ani jednego dobrego spotkania w Aston VIlli, wróci na swój poziom, jaki prezentował np. w meczu Lyon -Real. Steven Ireland, również jest zawodnikiem bardzo zdolnym jednak zagubionym. Grając tak jak w swoich najlepszych czasach, może zostać głównym rozgrywającym w klubie. Fabian Delph, dośc pechowy młodzian, bardzo kontuzjogenny, a jeśli już grał to był rzucany przez GH od lewej obrony po lewą pomoc. Być może jeśli w tym sezonie będzie miał więcej szczęścia i szans do gry na swojej pozycji to będziemy mieć następce Barry'ego. Co do Petrova, to w jego przypadku nie można liczyć na zdecydowaną poprawę...
Po trzecie, trzeba się modlić, żeby ani N'Zogbi, ani Albrightonowi nie przydarzyła się żadna kontuzja. Bo zmienników brak, nawet wśród młodzieży...
Po czwartę, musimy liczyć, że Bent na swoim poziomie nastrzela przynajmniej 15 bramek, a dodatkowo do formy strzeleckiej wróci Gabby...
W końcu po piąte, może kolejni młodzieńcy, zaskoczą wszystkich tak jak w zeszłym sezonie Clark i Albrighton. Wśród tych najciekawszych chłopaków są niewątpliwie Baker, Bannan, Lichaj i Delfonueso. Życzmy im przełomowego sezonu w karierze.
Jeśli przynajmniej 4 z 5 tych pobożnych życzeń się spełni to mamy szansę powtórzyć wynik z poprzedniego sezonu. Natomiast jeśli żadne z nich nie wypali to nadejdą ciężkie czasy na Villa Park. Trzeźwo patrząc nasza kadra jest słabsza niż przed rokiem, a rywale mocniejsi. Nie chodzi nawet o dawną wielką czwórkę wraz z Spursami i Szejkami, ale nawet Newcastle i Sunderland się poważnie wzmocniły, zawsze groźny jest Everton. Do tego dodajmy jakiegoś czarnego konia i pierwsza dziesiątka kompletna.
Powracając do tematu tego felietonu, czyli zmiany priorytetów. Przed zeszłym sezonem, cele były dwa, pokazać się w Lidze Europy z dobrej strony i walczyć o udział w kolejnej edycji. Niestety obydwa okazały się poza naszymi możliwościami. Przed tym sezonem powinniśmy sobie postawić cel minimum miejsce 9-12, a jeśli zajmiemy wyższą pozycję, bo wierzę w to gorąco to będzie to miłe zaskoczenie. Jeśli nie, albo nawet znajdziemy się na miejscu w dolnej części tabeli to będziemy musieli to godnie przyjąć i cierpliwie czekać. W końcu los zawsze musi się odwrócić! Borussia Dortmund, która po sukcesach z lat 90'tych walczyła z wieloma przeciwnościami, w końcu się poskładała i jak gra wszyscy widzą.