Źródło:
Po jednodniowym urlopie, który piłkarze Aston Villi dostali od swojego trenera, aby w świątecznej atmosferze naładować akumulatory przed pracowitym tygodniem, dzisiaj jadą na mecz ze Stoke City. Po ostatnim meczu z Arsenalem kibice mają apetyty na punkty w rywalizacji z ekipą Tony Pulisa. Co prawda podopieczni Alexa McLeisha przegrali rywalizację z kanonierami, ale wielu twierdzi, ze rozegrali bodaj najlepszy mecz w tym sezonie.
Tyle, ze gospodarze też są na fali wznoszącej. W ostatnim meczu ulegli liderowi na Etihad Stadium, ale wcześniej wygrali trzy kolejne spotkania, w tym mecz z rewelacyjnie grającym w tym sezonie Tottenhamem. Do kadry Stoke powraca Peter Crouch, który czeka na strzelenie setnego gola w ligowych rozgrywkach. Ta setkę chce też osiągnąć Darren Bent. Marzył przed sezonem, żeby tego dokonać przed końcem 2011 roku, ale brakuje mu 3 trafień. Napastnik The Villans wraca po pauzie w dwóch ostatnich spotkaniach, gdy leczył drobny uraz mięśnia dwugłowego. W kadrze AVFC zabraknie za to Emila Heskeya, który ma problemy z Achillesem oraz Alana Huttona, który jest zawieszony za czerwony kartonik w ostatnim meczu. Niepewny jest występ Jamesa Collinsa, który narzeka na kolano. Za to do kadry może wrócić Chris Herd i Fabian Delph.
Ostatnio udaje się The Villans niwelować swoje chlubne rekordy jak pierwsza od kilkudziesięciu lat przegrana z West Brom na własnym stadionie. Tym razem stanie przed złamaniem passy Stoke. Gospodarze nie ulegli Aston Villi na własnym stadionie od sezonu 1984/85. Meczu nie ma w telewizji co akurat się wydaje dobrym prognostykiem, w związku z tym pozostaje wierzyć, że naładowani bożonarodzeniową energią piłkarze Aston Villi pokuszą się o wygraną, a tradycyjny Boxing Day czyli dzień drobnych prezentów dla przyjaciół zostanie adekwatnie uczczony i AVFC wywiezie komplet z Britannia Stadium.
UTV
Guzan - 6 - Moim zdaniem co złapał to złapał. Braków w pewności siebie raczej nie widziałem. Co do wykopów to długo myślałem, że powinien piłkę podawać do obrońcy. Aż do momentu gdy to zrobił i zobaczyłem jak niepewnie nasza obrona czuję się z wyprowadzaniem piłki od tyłu pod presingiem dwóch graczy. To usprawiedliwia wykopy na Heskeya. Po za tym uważam, że to trener decyduje czy w meczu budujemy akcje z tyłu czy też wykopujemy do przodu na Heskeya.
Świetną analizę podał na swojej stronie M. Cox, opisując dystrybucję piłką bramkarzy w premiership i ich konsekwencje. (Jak na przykład straty piłki pod pressingiem przez graczy ostatniej lini).
Warnock - 6 - grał dobrze, wyróżnia się z obrońców tym, że czuje się dobrze z piłką. W tym meczu zabrakło mi jego aktywności z przodu.
Dunne - 6 - Odbiór super, ale prowadzenie piłki?? ja nie widziałem żeby gość przebiegł metr z piłką. Wydaje się, że Pullis to wiedział i kazął Jonesowi biegać bliżej Collinsa.
Collins - 7 - grał z kontuzją, nawalczył się z Jonesem i z piłka przy nodze widziałem go ze dwa razy.
Cullear - 6 - niewiele trzeba zrobić na tej pozycji aby pozostawić lepsze wrażenie niż Hutton. Hiszpan trzymał się tyłów i akcje Stoke omijały ten sektor. z przodu niewiele.
Clark - 5 - słabo. Odbiór piłki dobry ale gbra piłką bardzo słaba.
Petrov - 7 - Nie taki zły jak się opisuje na forum. Widać że się odbudował i raz na jakiś czas porwie się na przebój.
N'Zogbia - 6 - Widzę poprawę, zaczął podawać kolegom. Cieszy mnie to. Niemniej po godzinie był do zmiany. Szkoda kilku jego szans, większość strzałów niecelnych. Mimo poprawy i tak wolałem oglądać akcję prawą stroną. Kilka akcji na prawdę fajnych. Ocena na wyrost, liczę na więcej.
Albrighton - 6 - Widać energię, wolę walki. Mecz słabszy ale i tak bardziej barwny.
Heskey - 6 - Robił swoje, wygrywał w powietrzu, słupek z trudnej sytuacji. Przy takiej a nie innym pomyśle na gre (długie piłki) jest niezbędny.
Delfouneso - 4 - Psychicznie, fizycznie nie przygotowany na premiership. Za wolny, nie dostrzegający partnerów, nie optymalny w decyzjach. Powinien pograć na wypożyczeniu.
Mimo tego i tak został niemal bohaterem spotkania, ah jakby mu ta bramka pomogła...
Agbonlahor - 8 - wielka mocna ósemka. Jedyny zawodnik którego ktoś mógłby chcieć od nas kupić za pieniądze (no może jeszcze Bent w uznaniu wcześniejszych zasług). Co by nie robił miało znamiona gry w piłkę. Czy akcja po której Delfouneso przegrał, czy wybicie piłki z bramki. Miał pomysł, realizował je, starał się grać z innymi, szukać miejsca. Możliwe, że groźniejszy w roli A.Younga/Ozila niż jako samotny napastnik.
Mecz nudny niemiłosiernie, mimo że pierwszy w którym AV pokazała większą kulturę gry w piłkę niż przeciwnik.
Dość marudzenia: cenny punkt z terenu na którym zwyczajowo obrywaliśmy, byliśmy dominującą stroną, były podania, zaangażowanie i sporo walki. Defensywa z na wpółkulawym Collinsem i trochę niepewnym bramkarzem zagrała na zero z tyłu. Na 17 spotkań w Boxing Day był to dopiero 6 mecz, który nie przegraliśmy. N'Zogbia wraca do formy.
Ten punkt TRZEBA uszanowac bo ostatnio na Stoke z przegranymi wracaliśmy.
Teraz Chelsea i mógłby sie powtórzyć z ubiegłego roku. The Blues wyłączyli się z wyścigu o majstra, więc moga sobie odpuścić, a my ich z zaskoczenia... Heskeyem
Jak dla mnie druga połowa zdecydowanie dla nas, ale końcówka jak zawsze nerwowa.
Rudy dupek w ogóle nie zmienia zawodników, przeciez to nie roboty zeby cały mecz zapieprzac... Bardzo martwię się o naszą pozycję w lidze...
Momentami gramy jak Barca. Kilkanascie podań w środku pola. tylko oni potem ida do przodu, a my cofka do Guzana, ten sruuuu i strata.
Na szczęście Stoke gra jeszcze większą kupę.
W Villi nie ma kogo wyróżnic, bo w sumie wszyscy słabo. N'Zog trochę szarpie i Guzan raz uratował Collinsowi dupsko.
Villa niby ma przewagę przynajmniej optyczną. jakby grali u siebie, ale nic z tego nie ma, bo wszystko kończy się k. 25 metra.
Zapowiedzi prasowe z UK można o dupę. Bent mignął na obrazku. O Herdzie nikt nie słyszał, ale za to nibychory Heskey męczy się biedaczyna.
Dalej The Villans!!!
McLeish nie odrabia zadań domowych.
Stoke: Sorensen, Huth, Jones, Wilson, Shawcross, Whitehead, Walters, Etherington, Shotton, Woodgate, Palacios. Subs: Begovic, Pennant, Diao, Upson, Delap, Wilkinson, Jerome.
jeden udany mecz z Arsenalem nie odmieni nas na caly sezon a nasi zawodnicy tak mi sie wydaje maja we krwi lekcewazenie teoretycznie slabszych druzyn....