Źródło:
Skazywani na porażkę a nawet na pogrom przez The Blues nasza drużyna potrafiła sprawić niespodziankę remisując 3-3.
Mecz podobny to tych spotkań jeszcze z czasów MONa z "wielką czwórką". Kiedy nie szło drużynie i seryjnie gubiła punkty to właśnie w meczach w drużynami z czuba potrafiliśmy powalczyć i wywalczyć dobry rezultat.
Tak też było dzisiaj i kiedy większość licytowała się z jak dużym workiem bramek wrócimy z Londynu nasza drużyna pokazała pazur (7 żółtych kartek) i odniosła znakomity rezultat 3-3. I można tutaj mówić, że Chelsea jest bez formy, że nic nie grają, ale taki wynik na ich boisku to nie lada wyczyn i patrząc na naszą formę super niespodzianka na Nowy Rok dla wszystkich kibiców The Villans.
Zanim jeszcze przejdę do opisania bramek chciałbym jeszcze dodać, że to pierwsza od naprawdę długiego czasu relacja pomeczowa, w której nie ma pesymizmu i narzekania na grę bądź styl prowadzenia drużyny. Oby tak dalej!
Pierwsza bramka dla gospodarzy padła po dość dyskusyjnym rzucie karnym, którego pewnie dla wszystkich komentujących tego newsa po prostu nie było. Frank Lampard dał sygnał dla swojej drużyny, że trzeba zacząć grać bo wynik dla jego zespołu może po ostatnim gwizdku nie być korzystny.
Wyrównanie naszych przyszło tak samo jak prowadzenie rywali, czyli z rzutu karnego. Tutaj co do jedenastki to chyba nikt nie ma zastrzeżeń, a gola z wapna zdobył Ashley Young.
Pierwsze 45 minut można śmiało zapisać na korzyść The Villans. Szkoda, że wynik remisowy, ale chyba żaden kibic nie marudził z tego powodu.
Chwilę po rozpoczęciu drugiej części spotkania, Emil Heskey, który strzela bramki dość ważne w tym sezonie wyprowadził naszą ekipę na prowadzenie.
Po zdobyciu bramki dającej nam prowadzenie gra już nie wyglądała tak różowo i często The Blues spychali naszych do defensywy. Skutkiem tego okazały się dwie bramki, które dostaliśmy między 84, a 89 minutą meczu. przy drugim golu ewidentnie sprawę zawalił Marc Albrighton, który 5 minut wcześniej wszedł na boisko zmieniając Agbonlahora.
Kiedy wszyscy myśleli, że zakończymy mecz z minimalną porażką, ogromną chęcią spłacenie win zapałał Albrighton i wypracował gola, którego zdobył Clark w doliczonym już czasie gry.
Wynik już się nie zmienił i z ogromnym bananem na ustach każdy kibic AV będzie teraz czekać na mecz z Sunderlandem.
Po drugie: na ławce- przy stanie 1:2, pózniej 2:2 trzeba robiić zmiany, czemu wszedł tylko Marc[wymuszona zmiana], czemu nie wpuścił np. Bannana za Petrova, lub innego kartkowicza...
wiem że już o tym pisałem i się powtarzam, ale to mi nie daje spokoju! od kogo wymagać doświadczenia jeśli nie od 63 letniego menagera....?
Ważne, że Randy widział ten mecz. Mam nadzieję, że da mu to do myślenia, że jesteśmy w stanie walczyć o więcej niż tylko utrzymanie:)
A tak jeszcze co do meczu i wypowiedzi komentatorow ktorzy tak czesto to powtarzali AV pierwsza po stracie gola nareszczie zdobyla jakies punkty :))
Max masz swoje zdanie co do Dunne'a - spoko rozumiem to i cenie :)
A co do tego meczu w roku to taki zarcik. POZDRO !
Nie chce Ci kartoteki brudzić ;)
do Arczi_wroc:
Jedyny mecz w tym roku? Rzeczywiscie! Nieżle to wyłapałeś ;)
Trzeba rownież pochwalić Ashley Young za dobrą gre po kontuzji;)
Drużyna zagrała z sercem. Widać jeszcze sporo braków po licznych kontuzjach. GH ruszył dupsko z ławki czasem, ale drużynie niewiele pomógł. Za trzy dni mecz z Sunderlandem. Tymczasem gdyby nie uraz Gabbyego to zespół by zagrał bez zmian cały mecz. tymczasem Ash kulał, Heskey zniknął w 60 minucie, bo juz oddychał skarpetami, a Petrow gra taka nędzę, że żal patrzeć.
Co prawda Marc dał taką zmianę, że bałem się, że już nie wyjdzie na murawę przez dwa miechy, ale na szczęście odkupił winy. Tak sami jak Clark, którego wozili tam po prawej stronie choć to trochę nie jego wina, bo on pierwszy raz na lewej obronie.
Mam nadzieję, że taka bitwa będzie impulsem do zmian w zespole. Chelsea coraz dalej od obrony mistrza.
1. Aston Villa 2-2 Man Utd
2. Chelsea 3-3 Aston Villa
MON też sobie radził z wielkimi, ale zdecydowanie częściej radził sobie też ze średniakami...