Źródło:
Zespół ten od trzech sezonów kończy rozgrywki na szóstym miejscu. Bez wątpienia jest to drużyna, która ma coś do powiedzenia w Premier League, gdyż Aston Villa nie jest typowym ligowym średniakiem. W nowych rozgrywkach czeka go jednak ciężkie wyzwanie. Z zespołem pożegnał się Martin O’Neill, pod którego wodzą The Villans radzili sobie bardzo dobrze.
Irlandczyk z północy na Villa Park trafił w 2006 roku i poniekąd zmienił oblicze tej drużyny, na lepsze oczywiście. Teraz po jego rezygnacji na jaw wyszło kilka spraw, o których pewnie nigdy byśmy się nie dowiedzieli, póki O’Neill wciąż pracowałby w Birmingham. Z jego pracy nie byli zadowoleni zawodnicy, którzy twierdzą, że na treningach nie kład dużego nacisku na grę piłka. Stąd też ich radość po odejściu menedżera.
Na razie nie wiadomo, kto zostanie jego następcą. Włodarze klubu liczą, że na to stanowisko uda się skusić obecnego szkoleniowca Everton – Davida Moyesa, który na Goodison Park odwala kawał dobrej roboty. Po cichu mówi się także o Bobie Bradleyu, który ma za sobą współpracę z kadrą Stanów Zjednoczonych.
Owego problemu z pewnością by nie było, gdyby nie finansowe problemy klubu. O’Neill swoją decyzję argumentował niemożnością finansową klubu, która cały czas doprowadzała do utraty swoich najlepszych piłkarzy. Wciąż nie wiadomo ilu ich tego lata pożegna się z Villa Park. Nie wiadomo też, czy dojdzie do jakiegokolwiek wzmocnienia zespołu… Reasumując – jest źle, ale fani Villans liczą, że gorzej już nie będzie. Sezon tuż za pasem i pierwszy mecz z West Ham United może dać nam obraz tego, czego spodziewać się po ekipie Aston Villi.
Odejście MONa to żadna tragedia. Jemu skończyła się koncepcja rozwoju. zraził piłkarzy grając tym samym składem, a przepuścił masę kasy na transfery, które potem grzały ławę, albo po roku odchodziły. Poza tym patrząc realnie trudno bedzie powtórzyć 6 miejsce z ubiegłego roku, bo się rywale powzmacniali, a AV nie.
O Bradleyu mówi się całkiem głośno, ale jego odejście z repry USA okazało się plotką.
Moyes już kilka dni temu zaprzeczył przejściu do AV.
To, że Lerner nie ma tyle kasy co szejki z ManCity nie znaczy, ze klub ma problemy finansowe. Zbilansowanie budżetu to rozsądek w dłuższej perspektywie. Wiem, ze może niektórym się marzą transfery takie jak w Barcelonie czy MU, ale zejdźmy na ziemię. AV to taki klub, który będzie kupował Milnera za 12 baniek i sprzedawał za 26, więc będzie się bił o 4-6 miejsce w lidze, ale nie o podium.