Źródło: goal.com / własne
Aston Villa miała bardzo ciężki początek sezonu. Jak do tej pory są zespołem chimerycznym, często niepotrafiącym utrzymać korzystnego rezultatu do końca. Na szczęście dla „The Villans”, wygrali ostatnie spotkanie rzutem na taśmę z Blackpool, zwyciężając tym samym pierwszy raz w lidze od września. Zdobycie trzech punktów oznacza, że podopieczni Gerarda Houlliera są na dziesiątym miejscu mając tyle samo punktów co szósty w tabeli Bolton Wanderers, a miejsce to, daje możliwość startu w kwalifikacjach do Ligi Europy. Co jednak warte odnotowania, zespół z Birmingham traci pięć punktów do upragnionej czwartej pozycji ligowej. Walka o czwartą pozycję będzie niesamowita, bowiem do rywalizacji powraca Liverpool, a w czubie tabeli wciąż są Tottenham i Manchester City.
Jeśli chodzi o samo jutrzejsze spotkanie, drużyna gospodarzy wystąpi aż bez dziewięciu piłkarzy, ale pocieszający jest fakt, że do tej pory nie przegrali jeszcze na Villa Park. W sześciu meczach odnieśli trzy zwycięstwa, a także trzy remisy. Na poziomie trenerskim, Houllier będzie rozkoszował się możliwością pokonania Fergusona, z którym wygrał pięć razy będąc jeszcze trenerem Liverpoolu. Tylko Arsène Wenger wygrał z sir Alexem większą ilość meczy, bo aż dziewięciokrotnie był górą.
Niepokonane United
Manchester United jest jedynym zespołem, który jeszcze nie przegrał w rozgrywkach ligowych, chcąc tym samym ustanowić nowy rekord. Dla „Red Devils” nie wszystko wygląda tak różowo. Podstawowym problemem jest gra na wyjazdach. Pięć remisów i tylko jedna wygrana. Strata punktów w ostatnich minutach z ekipą Evertonu. To wszystko udowadnia, że zespół sir Alexa nie jest tak potężny jak kiedyś. Tradycyjnie United lepiej grają w drugiej połowie sezonu. Ostatnio jednak drużyna Szkota zbliżyła się do liderującej Chelsea wygrywając z Wolverhampton i remisując w środku tygodnia z lokalnym rywalem, Manchesterem City.
Za Fergusonem stoi jednak historia. We wszystkich rozgrywkach, na 27 meczów, tylko raz Aston Villa była lepsza na własnym obiekcie od jutrzejszego przeciwnika. Co więcej, podczas ligowych zmagań, jutrzejsi gospodarze od 15 lat nie potrafią przełamać rywala z Old Trafford. To może dać dodatkowy impuls przyjezdnym, którzy zechcą poprawiać swoje rekordy na wyjazdach i wyrwać gospodarzom trzy punkty.
Wiadomości o drużynach
Aston Villa
Na Villa Park, zdziesiątkowani gospodarze zagrają bez Habiba Beye, Carlosa Cuellara, Johna Carew i Emile Heskeya. Całe szczęścia do zdrowia wraca Gabriel Agbonlahor, który podpisał niedawno pięcioletnią umowę z klubem. W ostatnim meczu tylko 10 minut zagrał Stephen Ireland i wydaje się, że tym razem również odpocznie, chociaż kontuzjowani są: Delph, Petrov i Reo-Coker. Na ławce może także usiąść Steve Sidwell.
Przewidywana XI: Friedel, L. Young, Collins, Dunne, Warnock; Albrighton, Clark, Bannan, Downing, Young; Agbonlahor.
Manchester United
W drużynie gości również wiele osłabień. Nie zagrają: Rooney, Owen, Hargreaves, Valencia i Rafael. Z powodu zawieszenia braknie Scholesa, a problemy z infekcją mają Anderson i Gibson. Nie można zapomnieć także o Evrze. Do gry powinien wrócić Ryan Giggs, a partnerować Berbatovovi w ataku mają Bebe albo Javer Hernández.
Przewidywana XI: Van der Sar; Brown, Ferdinand, Vidić, O’Shea; Nani, Fletcher, Carrick, Giggs; Hernández, Berbatov.
UP THE VILLA!
Ławka jest niesamowita. Na razie dobry wynik. MU gra przeciętnie, ale jak Collins będzie tak kiksował i krzywo ustawiał to w końcu coś ustrzelą.
Rychu miał dobrą okazję, ale walnął z nosa. No i Villa gra trochę archaiczną piłkę wyspiarską. Przy Rio i Vidiciu wrzutki trochę są bez sensu gdy na szpicy jest Gabby.