Źródło:
Sezon zakończony, Aston Villa FC wciąż pozostaje jednym z siedmiu klubów, które tworzyły Premier League i które nigdy jej nie opuściły. Czy kibice The Villans mogą więc spokojnie czekać na nowy świetlany sezon 2015/16 ? Raczej nie, sądząc po gorączce spekulacji, przypuszczeń i podejrzeń.
Przede wszystkim ostatnie mecze nie napawały optymizmem ani kibiców ani działaczy. Najpierw wyżebrane 3 pkt. z West Hamem, po makabrycznie słabym i nudnym spotkaniu. Cóż, zdarza się, choć po pierwszych błyskotliwych zwycięstwach The Villans pod wodzą Tima Sherwooda, znaczny procent kibiców widział oczami wyobraźni szachownicę Claret & Blue powiewającą nad Top4. Jeden słabo zagrany mecz, zwłaszcza pod koniec sezonu nie jest problemem, szczególnie gdy jednak przynosi 3 pkt.
Niestety w kolejnym spotkaniu Święci skarcili taktykę Sherwooda i pokazali wszystkie słabości AV, wbijając Givenowi 6 bramek. Owszem, Southampton to poukładana i solidna drużyna, pukająca do szczytów PL, wzór do naśladowania dla uboższych krewnych Manchesteru City i Chelsea. Problem w tym, że AV zagrała po prostu kolejny słaby mecz, z przebłyskami potencjalnych możliwości w drugiej połowie.
Dopełnieniem fatalnego sezonu była ostatnia kolejka, w której The Villans podejmowali relatywnie słaby, będący już nominalnie w Championship League, Burnley. Niestety, po raz kolejny odżyła ‘klątwa Villa Park’ i podopieczni Sherwooda dali się ograć jak dzieci, przegrywając 0:1. Ten mecz wzbudził sporo negatywnych emocji wśród kibiców, zawiedzionych stylem gry i brakiem zaangażowania piłkarzy Claret & Blue. Oczywiście i w tym przypadku można znaleźć wytłumaczenie, że spotkanie nie przebiegało pod presja spadku, bowiem AV już wcześniej zapewniła sobie pozostanie w PL.
Wreszcie ostatni mecz sezonu – finał Pucharu Federacji Piłkarskiej. Od kilku kolejek, patrząc na formę Arsenalu (choć były i wpadki – 0:0 z Sunderlandem czy przegrana 0:1 ze Swansea), wiadome było, że nie mogliśmy trafić na trudniejszego przeciwnika. Wiara kibiców pozostała niezachwiana, choć rozsądek krzyczał, by zacząć godzić się z porażką. Tak czy tak każdy kibic The Villans nastawiał się na mocne starcie, pełne ambitnej i zaangażowanej gry oraz wznoszenia się na wyżyny swoich umiejętności przez zawodników w bordowo-niebieskich koszulkach. Tymczasem otrzymaliśmy widowisko, w którym cytrynowe koszulki śmigały po boisku w asyście nie nadążających za rozwojem akcji chłopaków Tima Sherwooda. Widok przykry i dołujący dla kibiców AV, ale niestety oddający codzienną, czy powinienem chyba napisać ‘cosezonową’ rzeczywistość.
W ciągu paru dni po marnie zagranym finale na Villa Park zaczęło wrzeć – Tim Sherwood chce pozbyć się większości zawodników. Czy to mądre posunięcie ? Czy może to próba przerzucenia negatywnych efektów ostatnich spotkań na piłkarzy ? Chyba nikt nie ma wątpliwości, że wina Sherwooda jest bezsporna, ale czy wyczerpuje temat porażek ? Raczej nie. Przecież ci sami piłkarze potrafili sobie poradzić z lepiej notowanymi Tottenhamem i Evertonem, i to w niezłym piłkarskim stylu, który mógł się (a nawet powinien) podobać kibicom. Z chwilą gwarancji pozostania w lidze wyraźnie skończyła się zawodnikom motywacja, a na finał FA Cup wyszli rozkojarzeni, zmęczeni, marzący o długim odpoczynku, choć starali się pokazać zaangażowanie, bo wypada, bo w końcu to finał.
W ciągu ostatnich 10 sezonów Astno Villa ‘przerobiła’ 5 trenerów, z których tylko Martin O’Neal wykrzesał dostatecznie dużo energii, by każdy kibic mógł z dumą nosić koszulkę Claret & Blue. Houllier to już równia pochyła, ale też zespół był mocno osłabiony po transferach. Niemniej sezon jeszcze jako tako wyglądał w wykonaniu AV.
Przyjście McLeisha to już prawdziwa katastrofa, więc przejęcie zespołu przez ‘cudotwórcę z Norwich’ Paula Lamberta miało być zbawieniem. Jeden sezon – wiadomo, że trzeba posprzątać po AMLu, wiec nikt nie oczekiwał rewolucyjnych wyników. Choć po tym co zrobił PL z Norwich (w 4 lata z League Two do PL), po cichu każdy liczył na Wielki Przełom. W drugim sezonie miał nastąpić wyraźny skok do przodu. Nie nastąpił, ale wydawało się, że jest jednak jakiś postęp. Cierpliwości. Ten trzeci sezon to już na pewno będzie wielki sukces. Owszem, The Villans zagrali parę ładnych i skutecznych spotkań w sierpniu i we wrześniu i uznali, że na ten sezon wystarczy. To, co nastąpiło później, sprawiło że zdesperowani kibice zaczęli wzdychać do czasów AMLa. Wyraźnie PL nie radził sobie z zespołem, gra przestała w ogóle wyglądać, chwilami chłopakom nawet nie chciało się udawać. Wniosek – Paul Lambert sobie nie radzi, zawiódł nadzieje kibiców i papy Lernera, więc temu panu już dziękujemy. Dziś, mając powtórkę pod wodzą nowego trenera, powinniśmy się zastanowić czy na pewno była to wyłącznie a nawet w przeważającej części wina trenera.
Rozdział piąty pisany przez Tima Sherwooda zaczął się bardzo optymistycznie. Dzięki Timowi AV wyszła z windy jadącej piętro w dół. I wystarczy. Koniec zabawy, czas podreptać po boisku. Efekt końcowy na dziś opisałem na początku.
Zadałem pytanie – kto jest winien porażkom AV ? Odpowiedziałem, że bez wątpienia trener, ale nie tylko on. znacznym stopniu też zawodnicy. Krótkie podsumowanie sezonów za trzech ostatnich trenerów (a dwóch ostatnich zwłaszcza), wskazuje że chyba większym problemem są piłkarze, z których nikt nie jest w stanie wykrzesać dostatecznie dużo energii, woli walki i pragnienia radości z gry, by starczyło na cały sezon. Faktem jest, że ani Lambert ani Sherwood nie mają doświadczenia w dowodzeniu drużynami w Premier League. To nie byłaby wada w przypadku poukładanej, średniej klasy drużyny, ale jest nią w przypadku zespołu, który znajduje się w permanentnym chaosie, niestabilności i zniechęceniu.
Lambert ostro zabrał się za obronę i chciał jak najszybciej odmłodzić zespół, pouczony doświadczeniem, że z takimi chłopakami - pełnymi wiary, nie zepsutymi - najlepiej mu się pracuje, co potwierdził w Norwich. Pomysł dobry, tyle że oparty był na dwóch błędnych założeniach. Pierwsze – AV nie była w League Two, ale w nieporównywalnie bardziej wymagającej Premier League, w której nie ma czasu na naukę gry całej formacji. Założenie drugie, wynikające po części z pierwszego. Odmładzanie formacji w PL wymaga sporych pieniędzy – nie można się oprzeć wyłącznie na zawodnikach z League One czy Two, nawet jeśli ich talent jest bezsporny (przemilczę nazwiska). W składzie muszą się też znaleźć nazwiska młodych zawodników, ale już o ugruntowanej pozycji w najlepszych ligach, a więc niestety kosztownych. Lernera to nie obchodziło, chciał obcięcia kosztów i to właśnie uzyskał. Zakończenie wszyscy znamy i jak grała obrona też. Oczywiście, nie twierdzę, że plan był zły, bo w ten sposób trafia się perełki, a z diamentów robi brylanty.
Wracając do wcześniejszego pytania – czy szokująca decyzja Tima o wymianie znacznego procenta zespołu to efekt przemyśleń i wniosku, że z tą drużyną można tylko żebrać o 17. miejsce w tabeli czy też efekt frustracji wynikiem i grą w ostatnich meczach ? Stawiam na ten pierwszy powód. Sherwood, pomimo małego doświadczenia w PL wydaje się być rozsądny i bezwzględny w swych rządach, przypominając pod tym względem sir Alexa Fergusona.
Zaskakująca decyzja o rezygnacji lekką ręką z Guzana ? TS sprawdził ostatnio wszystkich trzech bramkarzy i chyba tylko Steer się ostanie. Wygląda na to, że Guzan jednak nie jest jego zdaniem wystarczająco dobry, jeśli zespół chce iść do przodu, a mało prawdopodobne by Brad chciał być znów nr 2. Given ma już swoje lata i nie ukrywa, że odkąd zdobył licencję trenerską, chętnie widziałby się ww tej roli, choć jeszcze chciałby trochę pograć.
Chyba każdy rozsądnie myślący kibic zgodzi się, że czas na zmiany. Sentyment musi ustąpić przed faktami. Mój ulubieniec, Andreas Weimann, w obecnym stanie nadaje się co najwyżej do dokończenia kariery w swojej rodzinnej lidze i to też bez gwarancji rozgrywania pełnych 90. minut. Dzięki Andy, potrafiłeś być wielki, ale już czas się pożegnać.
Zmiany dogłębne i kompleksowe - TAK. Ale nie chciałbym, by powtórzyła się sytuacja z ‘odmładzaniem zespołu’ w czasach PL. Ktoś odchodzi, ktoś przychodzi, ale równowaga musi być zachowana. Sama zastępowalność pokoleń nie wystarczy, musi za tym iść postęp jakościowy. Reasumując Lerner MUSI wykrzesać sporą kwotę na inwestycje, o ile oczywiście uda się gdzieś komuś podrzucić paru zawodników, z którymi może być problem nawet z wypożyczeniem do niższych lig.
Osobnym zagadnieniem jest sprawa nowego właściciela. Oficjalnie wciąż aktualna i bardzo prawdziwa jest jedna informacja: klub jest na sprzedaż. Poczekajmy więc na fakty, a w międzyczasie lepiej skupić się na rynku transferowym, pomarzyć i pospekulować.
On Dafabeta otrzymywalismy 2.5 bańki na sezon
umowa na dwa lata warta 3 mln Ł
http/www.myoldmansaid.com/aston-villas-new-sponsor-logo-revealed/?
Holenderski obrońca powiada,że może wznieść się o poziom wyżej niż Aston Villa,jednocześnie prosząco więcej czasu na podjęcie decyzji.
No comment?Jak dla mnie śmiech na sali.
Czekam na reakcję TS.
Imo koleś kręci nosem,nie ma konkretnej oferty i zwleka na miękkie lądowanie.Swego czasu okrzyknięty obrońcą skałą,w końcówce sezonu ktoś dobrze go określił piaskowym.
Kilka dobrych występów otulonych przeciętnymi i fatalnymi nie przekonuje,aby go dłużej prosić.
Wy.......aj!
I jak tu się ma do Guzana?Który rębie cały sezon,ratując dupę wiele razy.Jeden czy dwa większe błędy to powód,aby wystawiać na market solidnego bramkarza?
Jakiś miesiąc temu Bradowi urodziło się pierwsze dziecko.Nie dziwię się,że był lekko rozkojarzony.
Co do nowego właściciela,to jeden z tych trzech otrzymał wyłączność jeśli strony się dogadają.
W lipcu powinniśmy znać nowego dobrodzieja.
Mówi się,że TS powinien utrzymać stanowisko szkoleniowca,ja nie byłbym tego taki pewien.
Mr HoltEnd
Świetnie napisany artykuł,spinający ostatnie tygodnie sezonu z emocjami wiernych kibiców Aston Villa.Dobrze ujęci w pigułce ostatni szkoleniowcy.
Nie zgodzę się jedynie z tą klątwą Villa Park,bo takowa nie istnieje.Piłkarska klątwa kojarzy mi się jedynie z Bońkiem po nieudanych Mistrzostwach w Meksyku.
W naszym przypadku,ta mnogość przegranych na własnym obiekcie to raczej wynik współpracy nie w pełni profesjonalnych szkoleniowców z nieudolnym zarządem klubu.
Chyba,że na odchodne MON splunął siarczyście na progu bram Villa Park
konsorcja z chin usa i uk i dzis gazety niesmialo podaja ze jeden z nich wysunal sie zdecydowanie na pole position skladajac kokretna oferte na ok 150 mln,lerner obecnie ma przebywac w bham i niby do 6 tyg bedziemy pod nowym wlascicielem
Paul Lambert?
Do nas byłby to raczej dobry zakup, ale nie wiem czy sprawdzi się w The Reds w kontekście walki o LM.
Dlatego na razie plaża i przyjdzie poczekać
TS mówił ostatnio, że chce zrobić z Grealisha rozgrywającego. Moim zdaniem to fajny pomysł, Jack ma to czucie, a znalzłoby się wtedy miejsce na lewym skrzydle dla Sinclaira.
cleverley w evertonie
benteke ponoc udzielil wywiadu w ktorym stwierdzil prosto - nie mam zamiaru isc do liverpool'u bo nie graja w lidze mistrzow
Przemek Tytoń do wzięcia?
Derby daje 2 bańki za Andiego. papa
Jonny Evans do więcia za 10 baniek, żart. Mamy Bakera, bardzo podobny grajek.
Cleverley blisko Evertonu. Powodzenia, bez żalu.
Najważniejszy transfer to wyautować z klubu Lernera. Z tym gosciem nic poza walka o 16 miejsce nie mamy.
Finał na Wembley; Po cichu liczyłem na niespodziankę choć zakładałem, że nie damy rady. Nie dać rady a dostać taki łomot przy kompletnie nieporadnej grze to dwie rzeczy. Absolutna wina Sherwooda. Wystarczyło przykryć Benteke i Delpha oraz skrócić zapędy Grealisha i Aston Villi nie było. Nie było przez 90 minut więc to menago nie miał pomysłu na ten finał.
Lista transferowa. Może być długa. Szrot, który miał ratowac lige nie jest pomysłem na nowy zespół. TS poza Guzanem słusznie wystawił na odstrzał chłopaków, którzy niewiele wnoszą do drużyny. Tylko czy ma pomysł na Na/zastepców??
Moja pierwsza jedenastka
Guzan
Pinokio - Clark - Okore - ??????
Sinclair - Delph - Gardner - ????
Gabby - ????
Sanchez, Westwood, Baker, Gil, Robinson, na rezerwie. Resztę można odpalić.
ale modlmy sie o nowego wlasciciela i to jak najzybciej bo inaczej w przyszlym sezonie czeka nas kolejna padaka
Wietrzenie jest konieczne, ale nie przesadźmy, bo się zrobi przeciąg!
PS. Ale czy w meczu z Southamptonem to bramkarz nie był czasem naszym najlepszym ogniwem?