Źródło:
Do końca sezonu pozostało jeszcze 8 kolejek, a już Aston Villa szykuje się na serię letnich sparingów za Oceanem. Wstępnie lipcowa 10-dniowa trasa AV po Stanach Zjednoczonych ma objąć przystanki w Philadelphii, Chicago i oczywiście Portland. Pierwszy mecz ma się odbyć z Philadelphia Union 18 lipca na PPL Stadium, następny w kolejności jest mecz z drużyną Chicago Fire na Toyota Park 21 lipca. Ostatni mecz odbędzie się z „bliźniaczą” drużyną Portland Timbers 24 lipca na Jeld-Wen Stadium.
W czasie swojego pobytu w Stanach Zjednoczonych Aston Villa nie pozostanie bez dopingu, bowiem za Oceanem działa 19 klubów kibiców, m.in. w Chicago (Lions) i w Philadelphii. W założeniu amerykańskie tournee ma na celu przygotowanie The Villans do udziału w Asia Trophy w Hong Kongu, ale Alex McLeish twierdzi, że będzie to również sprawdzian zespołu przed nowym sezonem, który określił emfatycznie jako „początek nowego świtu na horyzoncie”.
Z kolei Paul Faulkner ma nadzieję, że wizyta w USA i udział w Asia Trophy będą dla The Villans korzystna nie tylko pod względem sportowym, ale również komercyjnym i integrującym zespół. Po takiej serii meczów AV ma nadzieję wyjść wzmocniona i dobrze przygotowana na nowy sezon. Szczególnie istotne zdaniem Faulknera jest silne promowanie zespołu zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Azji, a także partnera „koszulkowego” AV firmy Genting.
Wizyta w USA będzie już czwartą dla AV. Pierwszy raz miało to miejsce w 1969 r., pod wodzą Tommy’ego Docherty’ego zespół wziął udział w rozgrywkach North American Soccer League International Cup w Atlancie. Następnie w 1999 r. The Villans prowadzony przez Johna Gregory’ego zespół zagrał w Nowym Jorku, a ostatni raz w 2007 r., gdy trenerem był Martin O’Neill The Villans rozegrali mecze z Toronto i w Columbus.
Choć AML od pewnego czasu snuje szerokie plany transferowe, buduje wizję nowej AV i szykuje się do sezonu 2012/13, to jak twierdzi, nie zaprzestał dbania o obecny sezon (choć po wynikach AV można odnieść wręcz przeciwne wrażenie). A tymczasem na horyzoncie zamiast „nowego świtu” widać Chelsea i ciemne chmury kolejnej porażki.