Źródło:
Stilian Petrow uważa, że za sytuację w klubie odpowiadają piłkarze, a nie menedżer Houllier. Brzmi to jak próba wazelinki, ale z pewnością sporo ma racji. Jak stery objął Francuz to wszyscy się rozpływali jaki jest świetny. Minęły dwa miesiące. Przyszło kilka porażek, bo zespół jest poszatkowany kontuzjami i zaczęły wyłazić brudy.
Houllier wprowadził wysoki reżim i nie wszystkim to się spodobało. Argumenty o kontuzjach i słabych wynikach mogą przekonywać. Kibice przyzwyczajeni do walki o wysokie pozycje nagle po kilku latach hossy teraz zaczynają drżeć o byt drużyny w lidze. Już zaczęto gorączkowo rozglądać się za nowym menedżerem.
Z odpowiedzią przychodzi były kapitan drużyny, który przyznaje, że zespołowi się nie układa. Brakuje przede wszystkim skuteczności. Wystarczy spojrzeć na statystyki meczu z Tottenhamem. 26 strzałów na bramkę i jeden gol, który wpadł z piłki dośrodkowywanej, a nie strzelonej. Drużyna gra nerwowo, bez wiary we własne możliwości. Jest duża presja oczekiwać, a się nie układa. Najlepszym przykładem jest Gabby, któremu nie idzie, a poziom frustracji wysadziłby w powietrze talibański bunkier.
Możnaby przyznać rację Bułgarowi, ale za zawodników i ich formę fizyczną i psychiczną odpowiada trener. Wracają zawodnicy kontuzjowani. Trener już wywalił marudzących i pokazał, że nie boi się pozbyć piłkarza uchodzącego za jeden z filarów drużyny. Teraz czas, żeby udowodnić, że potrafi stworzyć drużynę grającą ciekawy i skuteczny futbol. Tylko ten kalendarz.