Źródło: AVFC.co.uk
Martin O'Neill uważa, że źródłem dzisiejszej porażki było wejście w drugiej części meczu bohatera gospodarzy - Cesc'a Fabregas'a. MON jest jednak daleki od wyciągania zbyt pochopnych wniosków co do stylu w jakim nasza drużyna poniosła ta porażkę.
Oczywistym jest, że można było mieć pewne nadzieje po zwycięstwie na Old Trafford, jednak gra naszych zawodników wyglądała gorzej niż w starciu z Czerwonymi Diabłami i o powtórzeniu rezultatu z tamtego spotkania nie mogło być mowy.
O'Neill nie może znaleźć odpowiedniego słowa na umiejętności jakie dzisiaj zaprezentował swoim kibicom Fabregas.
"Jego wkład w zwycięstwo Arsenalu był nie do przecenienie." - mówi MON.
"Cesc zagrał jak prawdziwy lider drużyny, wszedł poukładał grę, zdobył dwie bramki i zachwycił wszystkich. Okupił to urazem, o którym jeszcze nie za dużo wiadomo."
"My za to nie mamy za dużo czasu na rozpamiętywanie spotkania. Za 48 godzin mierzymy się z innym wielkim klubem. To co się dzisiaj stało to już przeszłość. teraz liczy się tylko potyczka z Liverpool'em."
"Jeśli mam być z czegoś niezadowolony po dzisiejszym meczu, to tylko z powodu tego iż naprawdę ciężko dzisiaj pracowaliśmy. Piłkarze zostawili bardzo dużo zdrowia na boisku, co niestety nie przyniosło żadnej korzyści i przegraliśmy dość wysoko."
Tym bardziej że dopiero w tym sezonie mamy "szerszą" kadrę, mówię pod kątem poziomu piłkarskiego.
Nie ma co płakać, przegrać z Arsenalem na Emirates żaden wstyd. Teraz pełna mobilizacja bo przyjeżdża Liverpool, który, biorąc pod uwagę ich obecną formę, jest jak najbardziej do pokonania. Z drugiej strony... to nadal klasowy zespół, który ma w swoim składzie świetnych zawodników.