


Źródło:
Po tym jak gwiazda Ciarana Clarka rozbłysła w minionym sezonie wydawało się, że jego kariera ruszy do przodu, a tymczasem w tym sezonie rozegrał ledwie jeden cały mecz ligowy, a w dwóch kolejnych wchodził z ławki. Nie dziwne, że agent już zaczął rozpuszczać plotki o zimowym transferze albo chociaż o wypożyczeniu do niższych lig.
Dla kibiców był to kolejny pretekst by wołać McLeish out przypominając głupotę O'Neilla, który sprzedał Gary'ego Cahilla by ściągnąć Zata Knighta i Curtisa Daviesa. Cahill przebija się do reprezentacji Anglii, a po wspomnianej dwójce pozostało niesmaczne wspomnienie.
Menedżer Aston Villi uspokaja. Nie popełni tego błędu co z Cahillem i nie zamierza sprzedawać Clarka. Nie chce nawet słyszeć o wypożyczeniu, bo drużyna byłaby w opałach. Rozumie, ze siedzenie na ławce nie jest przyjemne, ale zauważa, ze dopiero rozegrano 15 kolejek, a przed Villa jeszcze większa część sezonu. Przekonuje, że znajdzie się czas na grę młodego defensora, który marzy by pojechać na Euro. Warunkiem jest regularna gra.
McLeish dodaje, ze dostrzega jak ciężko pracuje ten piłkarz. Oglądał go w meczu rezerw i był to solidny występ, a Clark grał z pasją zarządzając blokiem defensywnym. Wie, że może grać też w pomocy bo w ubiegłym sezonie sprawdzał się w tej roli więc cieszy się, że ma takie zaplecze.
Szansa przed Clarkiem może się otworzyć po tym jeśli dojdzie do skutku transfer Jamesa Collinsa. Pojawiła się informacja, że wobec sporych kłopotów w bloku defensywnym Newcastle wykazało zainteresowanie naszym stoperem.



