Źródło:
Wreszcie znowu rozjaśniała gwiazda Marka Albrightona. Po długim oczekiwaniu utalentowany pomocnik znowu gra w pierwszym składzie. Co ważniejsze jest to gra skuteczna, bo piłkarz strzelił pierwszego gola w tym sezonie. Sceptycy zauważają, ze to był mecz z bardzo słabym Boltonem, ale w takich meczach odzyskuje się pewność siebie i łatwiej się gra z mocniejszymi rywalami.
Już w najbliższej kolejce przyjdzie zmierzyć się z Liverpoolem, gdzie gra były piłkarz The Villans Stewart Downing. W klubie były wielkie oczekiwania, że Albrighton godnie zastąpi Downinga. Jak mówi Stilijan Petrow Marek miał spore problemy z nałożoną na niego presją. Po odejściu DJa i Asha to w nim widziano motor gry ofensywnej, to Albrighton miał "karmić" Benta, a tymczasem młody lew zasiadł na ławce i nie dostawał szansy na grę.
Kapitan drużyny jest pełen podziwu dla Albrightona, że przyjął to dzielnie i zamiast lamentować bardzo ciężko pracował na treningach by wrócić do formy, którą zachwycał rok temu. Wreszcie dostał swoją szansę i wydaje się, że na dłużej zagości w wyjściowym składzie. Sam piłkarz przyznaje, że fortuna odwróciła się dzięki jego matce. Nie pojechała ona na mecz do Blotonu i piłkarz sobie w szatni powiedział, ze jak nie ma jej na trybunach to na pewno uda mu się strzelić gola. Tak też się stało. Wobec tego chce jej teraz odebrać karnet na ten sezon, bo bez jej udziału zagrał znakomity mecz.
Albrighton żartuje z zakazem stadionowym dla matki, ale dodaje, że nic to w porównaniu z żartami Agbonlahora. Młody skrzydłowy wyznał, że koledzy w szatni muszą uważać na Gabby'ego, bo jest on bardzo skory do różnych psikusów. Trudno mają ci, którzy siedzą ze spuszczonymi głowami, bo zaraz ich w obroty bierze napastnik Aston Villi, któremu też się bardzo poprawił humor, bo w tym sezonie zaczął znowu trafiać do siatki.
Niestety w meczu z Liverpoolem go zabraknie, bo będzie pauzował za pięć żółtych kartek i największe pytanie jak teraz ustawi drużynę Aleks McLeish?
I'm a Villa boy i nigdzie się nie wybiera.