My gramy o pietruszkę. Citizens walczą o majstra. Wiadomo po czyjej stronie jest motywacja, umiejętności i trybuny. To wszystko skazuje The Villans na pewną porażkę. Co prawda są tacy, którzy pokazują, że Palace nie miało prawa w ostatnich dziesięciu minutach wyjść ze stanu 0-3 na 3-3. To, że Liverpool na własne żądanie przerżnął mistrzostwo nie znaczy, że dzisiaj Manchester City też się wyłoży. Mogło się zdarzyć na Selhurst Park, gdzie fantastyczny doping i fura szczęścia doprowadziła do sensacyjnego finiszu pojedynku Orłów z podopiecznymi Brendana Rodgersa. Czy zdarzy się na Etihad?

Tym razem niebieska drużyna z Manchesteru gra ze zdziesiątkowaną Aston Villą, która ledwo się utrzymała w lidze i czeka niepewnie co będzie z nią dalej. Kibice modlą się o nowego właściciela, który tchnie trochę życia w ten klub, który od 4 lat walczy o utrzymanie grając pod rządami trzeciego z kolei menedżera kolejny raz mizerny futbol. The Villans jadą na wycieczkę bez Benteke, Okore, Kozaka i Agbonlahora. Ten ostatni z powodu kontuzji kolana musiał przedwcześnie opuścić boisko w potyczce z Hull i wątpliwe, żeby już wrócił na boisko. Dlatego otwiera się kolejna szansa dla Jordana Bowery, który mimo wpadki w postaci gola samobójczego zaliczył całkiem udany występ i będzie chciał po raz kolejny udowodnić, że za wcześnie go skreślano na Villa Park.

W tym właśnie kibice The Reds mogą upatrywać swojej szansy. The Villans grają bez presji, a we wrześniu pokazali, że potrafią sobie radzić z podopiecznymi Pellegriniego. Wtedy wygrali 3-2 i to u siebie, a przecież w tym sezonie gorzej sobie radzą w domu niż na wyjazdach. Niestety było to dawno i chyba nie prawda. AVFC ostatnio wygrała na wyjeździe 1 stycznia z Sunderlandem. Od tamtej pory notuje przegrane, a tylko remisować udało się z Cardiff i Liverpoolem. Pamiętając, że udało się ostatnio ukraść punkty Chelsea to Villa obok Crystal Palace narobiła najwięcej zamieszania w czubie tabeli. Wiec kto wie?