Źródło:
To cud, że Houllier się utrzymał na stołku tak długo. Już chyba niemal połowa drużyny wypowiedziała się na temat minionego sezonu w wykonaniu Aston Villi. Nie chciałem w njusach podawać kolejnych informacji o tym jak piłkarz A mówi jak było, a jak jest. Można to teraz podsumować.
Obrońcy podtrzymują, że konflikt z francuskim menedżerem był wyolbrzymiony w prasie, ale niemniej istniał na prawdę. Dunne i Collins przyznali, że nie podobały im się treningi odnośnie taktyki w defensywie. Napięta atmosfera i presja wyniku nie pomagała w tym by z menedżerem się porozumieć. Walijczyk dodaje, że świetnie ich rozumie McLeish, bo sam był defensorem i trening wygląda zupełnie inaczej. Choć za nami ledwie trzy kolejki to zmiana jest widoczna, bo już dwa razy udało się zachować czyste konto.
Młodzi piłkarze też podkreślają, że jest inaczej jak u Houlliera. W szatni jest pogodniej i widać, że grupa jest zżyta i zgrana. Bannan przypomniał o konflikcie z niektórymi starszymi piłkarzami oraz o zbyt surowych sądach wydawanych przez francuskiego menedżera. Teraz nawet jeśli szanse na grę nie są większe to jednak układ jest bardziej przejrzysty. Każdy ma zapewnienie, że w długim sezonie dostanie swoją szansę, więc ostro pracują na treningach by być gotowym.
Doświadczony menedżer przybył na Villa Park by uporządkować rozchwiany finansowo i psychicznie klub. Chęć ponownego pokazania się w Anglii miała być bodźcem do pracy, a szerokie koneksje miały pomóc w ściągnięciu ciekawych piłkarzy z kontynentu, którzy są tańsi niż ich rówieśnicy z Wysp. Tak też postrzegałem Houlliera, którego moim zdaniem przedwcześnie zwolniono z LFC, a z którego drużyną Benitez mógł świętować największe tryumfy Liverpoolu w minionej dekadzie.
Francuzowi jednak wystarczyło 2 miesiące, żeby podważyć swój autorytet. Co do wyników to można mu wybaczyć ich brak, wszak drużynę trapiły kontuzje i miał wymówkę, że nie miał czasu na okres przygotowawczy. Tyle, że już w listopadzie pojawiły się informacje, że na treningach słabo się ćwiczy grę defensywną, że piłkarze z kontuzjami muszą grać, a potem dostają po głowie za słaby występ. Do tego doszła postawa wszechwiedzącego "boga" i dialog z szatnią poprzez media. Carew miał być symulantem, a Ireland pijakiem, który ma w dupie Birmingham. Wreszcie przyszedł mecz na Anfield, gdzie Houllier pomylił sektor z kibicami pokazując tym w barwach bordowo-niebieskich plecy.
Spotkania z ManCity zniszczyły resztki reputacji. Najpierw po grudniowym blamażu w Manchesterze winą obarczył młodych piłkarzy i trudno się dziwic takim piłkarzom jak Lichaj czy Bannan, ze się pogubili. W końcu zesłano ich po naukę do Championship. Potem w meczu pucharowym wystawił drugi garnitur choć przez niemal pół roku zaklinał, że mecze pucharowe są najważniejsze, bo dzięki nim można sięgnąć po trofeum w straconym sezonie. Nie chodzi o to, że nie wygraliśmy, ale o to, że rzucił biały ręcznik zanim rozpoczął się mecz.
Szerokie koneksje na rynku transferowym tez niewiele się zdały. Transfer Benta nie był przygotowany przez Houlliera. Francuz ściągnął Makouna, który niewiele wniósł i nowy menedżer wolał go wysłać do Grecji i postawic na pogubionego "drewniaka" z Tottenhamu. Termin Drewniak zaczerpnięty od kibiców Spurs. Chyba wiedzą coś więcej o swoich piłkarzach. Zarzad w ostatniej chwili zablokował transfer nowego Vieiry. Fofana z Le Havre nie dość,że żądał jakiś nieprzystojnych apanaży to okazało się, że ma poważne problemy ze zdrowiem. GH był rozczarowany, że nie może go mieć na Villa Park.
Na chłodno można powiedzieć, że choroba Houlliera wyszła mu na zdrowie. Lerner przejrzał i wolał pójść na wojnę z kibicami zatrudniając wroga z SHA niż nadal dawać możliwość fermentacji drużyny. Trzeba było zapłacić za to spore pieniądze, bo odszkodowania dla Birmingham i Houlliera pochłonęły ok 5 milionów (za tyle poszedł Parker na WHL) Zanim jednak doszło do zmian to drużyna trochę odetchnąwszy od tyrana uzyskała kilka zaskakujących wyników i niespodzianie zakończyła sezon na 9 miejscu mimo, że widmo relegacji było całkiem realne.
Era Houlliera minęła. Amen. Alex McLeish choć przyszedł w niezbyt dobrej atmosferze powoli zdobywa zaufanie. Widoczna jest chemia w szatni. Drużyna wydaje się bardziej poukładana, a okienko transferowe mimo, że przeszło bez wielkich rewelacji jeśli chodzi o zakupy to upłynęło na solidnych wzmocnieniach. Klub poprawił swoją sytuację finansową i ma mocne podwaliny by budować drużynę walczącą o ambitne cele. Już w sobotę zderzymy te oczekiwania z jednym z najpoważniejszych rywali do pierwszego miejsca poza top6.
Może łatwiej jest, bo oczekiwania wobec Villi mocno się obniżyły. Pierwsza 10, jakiś półfinał w pucharach, ale bez parcia zbytniego i przede wszystkim ogrywanie młodych. Clark, Bannan, Albie, Herd, Lichaj i Gardner muszą dostawać swoje szanse na dłużej niż 10 minut raz na miesiąc w meczu z ogórami