Źródło:
Zbliża się koniec roku to jest wysyp różnych podsumowań. Szczerze to niezbyt za tym przepadam, ale i tak się pogapię by powspominać. W czasach gdy łapka w górę ma magiczne znaczenie trudno przejść obojętnie obok tematu. Wrzucę kilka naj, a może się podzielicie swoimi.
Zestawienie roku jest o tyle ciekawsze, że bierze pod uwagę dwie połówki różnych sezonów. Drużyny miewają różne sezony. Zadziwiające jest jak piłkarz brylujący w jednym, w następnym jest cieniem siebie. Rewelacja jednej rundy potrafi w następnej być zatrważającym cieniasem. Działa to też w drugą stronę gdy nagle eksploduje forma zawodnika albo całej drużyny.
Najlepszy mecz 2011
I tu pojawia się spory problem, bo trudno wybrać. Nie dlatego, że było tyle świetnych tylko tak na prawdę większość była denna. Największa dramaturgia była rok temu gdy 2 stycznia remisowaliśmy 3-3 z Chelsea i chyba ten mecz zapadł mi w pamięci najbardziej. Gdy spodziewaliśmy się kolejnych batów i meczu, który uwolni drużynę od Gerarda Houlliera to Aston Villa się odrodziła i miała nawet szansę na wygraną na Stamford Bridge.
Najlepszy zakup 2011
Ponieważ mało ciekawych piłkarzy zasiliło drużynę to wybór właściwie zawęża się do 2 piłkarzy. Albo Bent albo Given. Pierwszy strzelał głównie na wiosnę, ale jesienią też potrafił dołożyć 5 trafień. Skuteczność mu mocno spadła i w kilku meczach wyglądał na zupełnie bezużytecznego, przez co drużyna grała jakby było ich 10 na boisku. Gdy nie trafia to jego postawa może irytować, ale to najlepszy napastnik the Villans od czasu Yorke'a. Gdyby kosztował połowę tego co wydaliśmy byłby najlepszym zakupem, ale za małe pieniądze przyszedł Shay Given i jemu się należy nagroda najlepszego zakupu. Oby tylko wyzdrowiał.
Największa wtopa 2011
Zatrudnienie McLeisha? Chyba tak. W pierwszej chwili miałem rzucić zakup Huttona, ale przecież on był skutkiem, a nie przyczyną. Przyczyną było ściągnięcie szkockiego menedżera. Zarząd próbował mamić kibiców statystykami o trofeach. MON tez przychodził coś zdobyć, a mimo wydanych grubych milionów największym osiągnięciem był jeden finał na Wembley. McLeish dostał niewdzięczne zadanie. Po deklaracji Martineza przychodził z łatką panic-buy. Klub jeszcze musiał zapłacić odszkodowanie swojemu lokalnemu rywalowi, a z drużyny odszedł Ashley Young. Za nim uciekał z Villa Park Stewart Downing. Pół biedy gdyby nowy menedżer dostał pieniądze z nich na zakupy. Dostał mniej niż połowę, a do klubu przylgnęła opinia, że się wyprzedaje. McLeish przyszedł posprzątać. Przegnać wysoko zarabiających wypaleńców, a mimo to Faulkner bredził o wysokich celach. Przy całym zrozumieniu niełatwej misji to jednak antyfutbol, bojaźliwe wybory, fatalne mecze wskazują, że w sumie można było do sprzątania zatrudnić tańszą opcję, która choćby wiedziała jak poprowadzić młodych piłkarzy.
Największe odkrycie 2011
Albrighton odkryty został jesienią 2010 roku więc kto? Postawię na Clarka. Zaczął grywac wcześniej, ale w pełni zabłysnał we wspomnianym meczu z Chelsea. Wtedy zdobył bramkę wyrównującą i dającą jeden punkt. Potem zagrał świetny mecz Manchesterem City gdy debiutował Bent, a The Villans udało się wygrać 1-0. Clark pokazał, ze może grać jako stoper lub boczny obrońca, ale znakomicie wypada jako defensywny pomocnik. Ostatnio wrócił do kadry i McLeish przyznaje, że jest pod wrażeniem tego młodego Irlandczyka. Ma jeszcze wiele do nauczenia się, bo piłka mu trochę przeszkadza, wiec świetny jest w odbiorze, ale dalej jest problem.
Najlepszy piłkarz 2011
I to jest dopiero zagwozdka. Jak tu znaleźć piłkarza, który by był równie dobry wiosną co jesienią? Bent swoje strzelał, ale ostatnio bardziej denerwuje niz przynosi radość. O Clowningu wszyscy chyba chcą zapomnieć. Friedel świetnie gra, ale juz nie u nas. Given zagrał ledwie 3 i pół miesiąca. Gabby na wiosne praktycznie nie istniał. Petrow odżył dopiero kilka spotkań temu. Albrighton zgubił formę i dopiero w grudniu się odnalazł. Kto pozostaje? No kto? Rychu. Z braku laku nawet uparty Houllier musiał się przeprosić z irlandzkim defensorem, bo ta linią zawiaduje Richard Dunne. Czwarty trener w drużynie, a tam wciąż Irlandczyk ze swoim walijskim giermkiem. Czemu Cuellar nie może się przebić? Czemu Clark musi czekać miesiącami na swoją szansę? Bo Rychu ma jednego fumfla, Jamesa Collinsa. Chodzą w miasto, żłopią piwo, ale nawet na wpół nieżywi będą grać. I zdarza im się zagrać na zero z tyłu. I zdarza się, że Rychu zostaje piłkarzem meczu, a wszyscy jeszcze raz przecierają oczy ze zdumienia, że ten niby skończony, stary, już nieruchawy i trochę za niski stoper znowu rozegrał świetny mecz. Można się zgadzać lub nie, ale Rychu był najnaj w 2011 roku i mam nadzieję, że w 2012 już go nie będzie w AVFC, bo skoro jest liderem defensywy to kto inny odpowiada za to, ze wciąż tracimy głupie bramki ze stałych fragmentów gry. Na szczęście przestał sam strzelać do własnej bramki.
Nie uważasz, że jednak najlepszym piłkarzem powinien zostać... Ashley Young?