Źródło:
Lepiej jest w Midlands być liderem
Niż w Londynie poślednim frajerem
Jeszcze niedawno wydawało się, że walkę o utrzymanie zdominują kluby z West Midlands. Aston Villa, Wolverhampton i West Bromwich to zasłużone dla fubolu angielskiego firmy pochodzące z jednego regionu, a jest jeszcze Birmingham City, które mimo dojścia do finału w Pucharze Ligi to w samej lidze radzi sobie słabo. Poza Londynem żaden inny region nie ma tak dużej reprezentacji w Premierleague.
Niestety w tym sezonie ilość nie przełożyła się na jakość, bo wszystkie drużyny wciąż nie mogą być pewne utrzymania w lidze. Tymczasem stołecznych zespołów jest 5 z czego trzy walczy o miejsce dające możliwość gry w Lidze Mistrzów. Jeśli uda się utrzymać w lidze Fulham, a zwłaszcza West Ham to w przyszłym sezonie Londyn będzie reprezentowało 6 drużyn, bo Queens Park ma niemal pewny awans z Championship.
Darren Bent jednak pamięta czasy gdy w Premierleague grało 7 stołecznych drużyn. Oprócz obecnej piątki były jeszcze dwa zespoły z południowego Londynu. Charlton, w którym grał nasz napastnik i Crystal Palace. Niestety oba kluby nie wytrzymały konkurencji i teraz borykają się z dużymi problemami grając w drugiej i trzeciej lidze.
Po 32 kolejce sytuacja klubów West Midlands się poprawiła. W strefie spadkowej pozostaje jedynie Wolverhampton. Zwycięstwa West Brom i Aston Villi odsunęły odrobinę widmo spadku, a Birmingham czeka na odrobienie zaległego meczu z trzypunktową przewagą nad strefą spadkową. Jednak spłaszczona tabela nie daje komfortu żadnej z ekip.
Rozgrywki wkraczają w fazę finałową i waga każdego punktu staje się zwielokrotniona. Villa w najbliższą sobotę jedzie do Londynu by bić się o bezpieczne miejsce w lidze z West Ham. Młoty są bliskie spadku i każdy punkt jest na wagę złota. Świadomość tego może paraliżować, ale też dawać mocnego kopa mobilizacyjnego. Dwa tygodnie temu WHU mocno napsuło krwi samemu Manchesterowi United gdy po 25 minutach prowadzili u siebie 2:0, a lider tabeli przez następne ponad pół godziny nie był w stanie strzelić gola. Dlatego Villę czeka niewątpliwie ciężka przeprawa. Mimo, że podopieczni Gerarda Houlliera wygrali ostatni mecz to sama gra pozostawiła wiele do życzenia. Tymczasem po wyprawie do Londynu u siebie będą podejmować Stoke. Także drużynę nie będącą pewnej utrzymania w lidze. Potem jest mecz z W.B.A. czyli lokalnym rywalem, a wyświechtany frazes o swoich prawach w meczach derbowych jest prawdziwy, zwłaszcza jak się popatrzy na ostatnie lokalne starcie gdy Villa przegrała z Wilkami u siebie. Po West Brom na Villa Park przyjeżdża Wigan. W tej chwili outsider, ale do 7 maja może się sytuacja zmienić i z nożem na gardle piłkarze tego klubu będą niebezpieczni, zwłaszcza, że dla nich to kolejny sezon walki o utrzymanie. Na zakończenie dwa mecze z potęgami. Liverpool ostatnio zmiótł Manchester City, a Arsenal, który raczej stracił szanse na mistrzostwo będzie jeszcze walczył o srebrny medal z Chelsea.
West Bromwich nie dawno wykupiło miejscówkę w strefie spadkowej, ale odkąd zatrudniło Roya Hodgsona to nie przegrało meczu. The Baggies mają jednak przed sobą mocnych rywali. Najpierw Chelsea, a potem Tottenham. Zanim przyjmą Aston Ville to ich sytuacja w tabeli może się mocno skomplikować, a po nas kolejne derby. Tym razem z Wolverhampton walczącym o życie w Premierleague.
Wilki maja stosunkowo łatwych rywali, ale ani Stoke, ani Fulham nie może być pewne utrzymania w tej chwili więc z kim mieliby nie zdobywać punktów jak nie z podopiecznymi McCarthy’ego. Dlatego drużyny te będą walczyć o pełna pulę. Po nich Wolverhampton czekają dwa mecze derbowe. Najpierw u siebie z Birmingham, a potem na wyjeździe z WBA. Lokalni rywale nie dość, że chcą pokazać wyższość w regionie to również są zagrożeni relegacją.
Birmingham zanim pojawi się w Wolverhampton zagra z Sunderlandem i tu musi walczyć o punkty, bo następne spotkania z Chelsea i Liverpoolem raczej tych punktów nie dadzą. Wyjazd do Newcastle wygląda tylko pozornie łatwiej, a mecz u siebie z Fulham niepewnym swej pozycji w lidze wcale nie gwarantuje powiększenia puli punktowej. Może się okazać, że fantastyczna postawa w pucharach krajowych odbije się czkawką w lidze i Birmingham City wróci do Championship.
Wbrew temu co mówi Mick McCarthy, ani West Brom, ani Aston Villa nie mogą się czuć bezpieczne. Końcówka sezonu zapowiada się pasjonująco i mam nadzieję, że 22 maja gdy spojrzy się wieczorem w tabelę to spośród klubów West Midlands wciąż najlepszym będzie klub z barwami bordowo-niebieskimi.