Źródło:
Lepiej już zaczynać od zera
Niż dalej stawiać na Houlliera
Rejterada Martina O’Neilla wpędziła klub w nie lada kłopot. Poszukiwanie zastępstwa trwało dwa miesiące, głównie przez to, że Kevin McDonald nie potrafił podjąć męskiej decyzji, że walczy o stały angaż w roli menedżera. Wbrew wszelkim spekulacjom Randy Lerner wyciągnął asa z rękawa. Na Villa Park zawitał Gerard Houllier i muszę przyznać, że początkowo byłem zadowolony. Choć wolałem kogoś młodszego to jednak Francuz miał sporo zalet. Doświadczenie w lidze angielskiej i co ważne sukcesy w niej. Uważam, że Liverpool zbyt pochopnie zrezygnował z niego, a sam Houllier miał pecha, bo to zespół, który on zbudował zdobył Puchar Europy, choć trzeba oddać Benitezowi, że taktycznie świetnie rozgrywał w owym czasie. Wynik pozostał, a już mniej pamięta fatalny styl The Reds.
Wracając do Houlliera to oprócz ogromnego doświadczenia wnosił autorytet i szerokie znajomości. To dawało nadzieję na możliwość ściągnięcia ciekawych zawodników choć też gdzieś w tyle głowy zostawało pytanie czy czasem nie będą to wynalazki typu Diao, Cheyrou czy Sinama Pongolle. GH przyszedł i od razu sprowadził wszystkich na ziemię oznajmiając, że Villa to klub środka tabeli i nie ma szans na walkę o pierwszą czwórkę. Niby racja, ale... Po tym „ale” miała być walka o trofeum. Houllier zapewniał, że łatwiej zdobyć puchar i dlatego w tym sezonie miał się skupić na walce o puchary. Villa rok wcześniej dotarła do finału i miała apetyt choć zbliżyć do podobnego osiągnięcia. Skończyło się na kompromitującej porażce z Birmingham City w Pucharze Ligi. Co gorsza otworzyło to lokalnym rywalom drogę do zdobycia tego trofeum. Z jednej strony można się pocieszać, że The Villains odpadli ze zdobywcą trofeum, ale chyba nikt o zdrowych zmysłach tego nie zrobi.
W Pucharze Anglii nie było o wiele lepiej. W decydującym momencie GH rzucił biały ręcznik na ring i nie podjął wyzwania przeciw Manchesterowi City. Wystawienie drużyny zmienników oraz późniejsze tłumaczenie, że i tak nie mieliśmy szans z Citizens to prawdziwy policzek wymierzony kibicom. Nie pierwszy.
Kilka miesięcy wcześniej menedżer Aston Villi na stadionie Liverpoolu był bardziej zainteresowany kibicami The Reds i tym co się dzieje z drużyną z Anfield Road niż własnymi podopiecznymi. Skończyło się fatalną przegraną i zarzewiem powstania sporego frontu antyHoullier.
Pod koniec 2010 roku Houllier był już jedną nogą poza burtą. Koszmar na stadionie ManCity rozpoczął kampanię z żądaniem głowy GH, ale się wybronił dobrym meczem na Stamford Bridge, a potem niezłe posunięcia na rynku transferowym sprolongowały nadzieje na lepsze jutro pod rządami Francuza.
Cieniem jednak się kładły relacje z piłkarzami i wydawało się, że Villę czeka prawdziwa rewolucja personalna. Zanim jeszcze definitywnie Houllier trafił na Villa Park (czekał na rozwiązanie umowy z francuska federacja piłkarską) juz spekulowano, że odrodzą się konflikty z piłkarzami takimi jak Carew, Warnock i Friedel. Tylko ten ostatni wytrwał z GH. Carew bolały plecy, aż ewakuował się z klubu. Warnock przepadł i Houllier wolał grać młodocianym stoperem czy nawet pomocnikiem na lewej obronie niż piłkarzem z szerokiej kadry Anglii. Do tego doszły niesnaski z Dunnem, który tylko dzięki interwencji Lernera wrócił do składu.
Gdy Houllier podupadł na zdrowiu to Villa znalazła się na jeszcze większym rozdrożu, bo ani dalej z nim budować ani zeń zrezygnować. Zarząd hamowała klauzula, która zapewniała 5 milionów odszkodowania za zwolnienie przed upływem roku. Mimo niekorzystnych badań medycznych Francuz chciał kontynuować dzieło. Skończyło się na ugodzie, która ponoć kosztować będzie klub 2 miliony, ale klub nie może sobie pozwolić na kolejny rok stagnacji, bo co zdolniejsi piłkarze uciekną do ambitniejszych ekip. GH nie zapewnia stabilizacji, ale klub musi znaleźć teraz menedżera, który da jasny sygnał o ambicjach klubu.
Moyes. Szkot wyrobił sobie markę w Evertonie. Swego czasu był nawet namaszczany na następcę Alexa Fergusona, ale to już dawne dzieje. Główna zasługa jest, że utrzymuje drużynę na wysokim miejscu w lidze i poza Top 4 (teraz chyba już Top 6) jest to zawsze drużyna dobijająca się do tej czołówki. Ma też świetne osiągnięcia jeśli chodzi o promocję młodych. Rooney to produkt Moyesa. Z drugiej strony wytyka mu się brak sukcesów. Zero trofeów i fatalne występy poza Anglią. Wbrew pozorom nie jest tez tak różowo na rynku transferowym, bo nie jest prawdą, że tak mało wydaje. 15 milionów za Fellainiego czy 10 milionów za Bilialetdinowa to nie tak mało.
Bukmacherskim faworytem jest Mark Hughes, ale czym szczególnym z kolei on może się pochwalić?? Wyniki głównie na remis w City i przeciętny sezon z Fulham? To jest menedżer dla średniaka, a nie dla klubu z ambicjami. Dlatego trzeba poszukać menedżera z nazwiskiem, który samą swoją osobą będzie zachętą dla potencjalnych piłkarzy by zostać (Downing czy nawet Young) lub przyjść na Villa Park.
bolton mial dobry sezon a nawet jak na nich rewelacyjny,gosc przypomina mi troche moyesa
nr 1 to dla mnie ancelotti ale jak nie wloch to moze coyle
Hughes może wróci do Blackburn.
Media straszą njusem, że w ubiegłym roku gdyby sie nie udało z GH to numer dwa był Alan Curbishley
Hughes czy na 2 czy 3 przed końcem zapewnił sobie utrzymanie to mniejsza o to. Fulham grało nieciekawie, a on sam to wymiar trenera dla ligowego przeciętniaka. My chyba chcemy walczyć o trofea. Hughes nie daje nadziei. Był w Blackburn, City, Fulham, a po drodze w Walii i wszędzie przeciętnie.
Na szczęście tematu Hughesa nie ma na Villa Park. Czuję, ze będzie to znowu jakiś królik z kapelusza i mam nadzieję że żadna prasowa rewelacja typu Benitez, McClaren czy Martinez.
można powiedzieć, że Hughes odziedziczył Fulham, które grało w finale Ligi Europejskiej, a dwie kolejki przed końcem Cottagers byli zagrożeni spadkiem, więc ten wynik jest krzywy i Hughes tak na prawdę nie ma czym się chwalić.
Rozbieżności są co do Ancelottiego. Jedni twierdzą, że odrzucił ofertę inni, że w ogóle nie było kontaktu z Włochem.
Ja się martwię Benitezem. Nie chciał do Madrytu, bo szuka roboty na Wyspach. Chyba, ze mierzy w Chelsea.
wiem ze nie ma jakos wyjatkowo wielkiego pola do popisu jesli chodzi o pozyskanie trenera ale to straszny wybor... jestem wsciekly;/