Źródło:
Gdy Randy Lerner kupił za 63 miliony funtów Aston Villę to twierdził, że sport to pasja i tak trzeba postrzegać prowadzenie klubu piłkarskiego. Pasja wyklucza chłodne kalkulacje. Gdzieś to się ulotniło, a rządy w klubie przejął księgowy. Buchalteria jest pasjonująca może dla absolwentów rachunkowości, ale dla kibiców to oznacza nudę.
Ja pamiętam tą nudę. Dziadek Ellis jeszcze nie był dziadkiem. Pierwsza połowa lat dziewięćdziesiątych to wicemistrzostwo i dwa Puchary Ligi, ale od drugiej połowy ostatniej dekady ubiegłego stulecia AVFC popadło w marazm i okres błąkania się w okolicach środka tabeli. Sentyment zostaje, ale temperatura przeżywania tego co się dzieje wokół klubu spada. Zapewnienia, że wolę Lernera niż szejka to zwykłe pieprzenie. To bzdura porównywalna do tego, że wolę wakacje nad jeziorem Pepło niż na Bali, wolę jeździć Skodą Fabia niż Audi R8 czy mieszkać w blokowisku w Koninie niż mieć piękny dom z ogromnym ogrodem.
Randy Lerner wlał nadzieję na nowe otwarcie. Nowy menedżer z sukcesami, ale głodny ich w Premierleague oraz zastrzyk gotówki miał przywrócić Aston Villę do walki o najwyższe cele. Lwy zaczęły okupować wysokie lokaty i Liga Mistrzów stawała się coraz bardziej realna. Zabrakło szczęścia. Została dziura na koncie i gdy zmienił się układ sił w lidze, gdy pojawili się nowi zasobni inwestorzy to wydaje się, że Lerner sobie odpuszcza. Pasjonat zmienił się w księgowego. Nadzieją kibiców jest wiara, że to okres przejściowy i jak się ustabilizuje polityka personalna to zacznie się nowa budowa sukcesu, a może to przygotowania pod sprzedaż klubu.
Temperaturę przeżywania tego co się dzieje w klubie widać na trybunach Villa Park gdy jedna czwarta stadionu w meczu derbowym świeci pustkami. Tak zwani sezonowcy zostali w domu, bo klub sprzedał piłkarzy za ok 40 milionów funtów, a zrekompensował to zakupem trzech zawodników za ok 16 milionów. Zespół opuściło ok 10 piłkarzy ocierających się o wyjściowy skład, a w zamian mają wejść młodzieżowcy i reprezentant Anglii nie mieszczący się nawet w szerokiej kadrze dotychczasowego rywala w walce o 6 miejsce. Właśnie Tottenham i na dokładkę Arsenal pogubione na początku sezonu mogłyby być kąskiem dla klubów walczących o topowe miejsca. Jednak kibice Villi muszą uzbroić się w cierpliwość. Drużynę czeka przebudowa, a klub reorganizacja.
Jest jednak światełko w tunelu, bo widać długofalową perspektywę. Aston Villa inwestuje w młodzież, przystępując do Ligi Mistrzów dla U-19. Kupuje piłkarzy, z których będą profity w przyszłości, a nie rzemieślników w wieku przedemerytalnym. Bilansuje księgi, by nie skończyć jak Leeds czy nawet Newcastle, które to kluby tez swego czasu w czubie ligi nie mogą się pozbierać po czasach szastania funtami. Łoży się pieniądze na klubowe zaplecze. Już teraz AVFC ma jedną z najlepszych baz treningowych w kraju. Pozostaje cierpliwie czekać na kolejne wzniosłe chwile. Jeszcze tylko ten sezon by uporządkować bałagan po zmianach trenerów, które były bardzo kosztowne.
z tymi milionami to prawda, ale Lerner tego ma akurat sporo, chociaż możliwe że kiepska kondycja gospodarki USA odbiła się także na jego interesach.
Man City ma stadion na 47,805, a my mamy na 42,788. Różnica nie jest taka wielka.
Bez przesady, mimo że w tej chwili Barcelona i Real są nieosiągalne, to konkurencja w Hiszpanii nadal jest spora. Polityka transferowa? Czyli sprzedawanie najlepszych zawodników i nie kupowanie zmienników. Przypominam, że Villarreal nie ma teraz żadnego, nominalnego skrzydłowego.
Ja nie miałbym nic przeciwko bogatym szejkom. Podoba mi się profil klubu, ale albo się będziemy klepać ze Stoke, albo bogaty wujek. Niestety tak wygląda ten sport. Kasa misiu, kasa.
Mój brat kibicuje Chelsea od ponad 20 lat. Zastepy HH wymarły i teraz na stadionie krawaciarze, ale Ch.. on przecież i tak ogląda w TV, a na Stamford był może ze 3-4 razy i mimo, że namnozyło się teraz dzieci onetu to i tak woli opluwanego Romka niż ślizganie sie z dziadkiem Kenem. Owszem ciekawie było za Gullita czy Vialliego, ale i tak, zeby powalczyć o majstra trzeba było wagonu rubli.
To nie prawda, że City nie miało kibiców, ale to nie ważne. Lerner musiałby wpompować setki milionów i poczekać ze 2-3 lata, że dojść do przychodów klubu takiego jak Liverpool czy Arsenal choć i tak byłoby trudno, bo się stadionu w rok nie rozbuduje, a City miało już gotowy większy stadion niż to ma Villa.
Villareal gra w lidze dwóch drużyn, tzw Liga Szkocka Południowa. Trudno nie być w czołówce. Mądra polityka kadrowa i atut LM podtrzymywany, a nie po roku wyprzedany.
Wolę zachowawczego i pragmatycznego Lernera niz kupowanie piłkarzy i na pałę i marnowanie talentów za petrodolary.
Najsensowniejsza droga jest inwestowanie w młodych, by zrobić z klubu taka kuźnię młodych talentów, wyrobić sobie markę, że na Villa Park można pograć i się wybić i czekać na taki rok konia jaki przydarzył się Lille czy Borussii.
Bądź czekać na wariata co będzie chciał utopić w piłkę grube miliony. Tyle się mówi o City, ale nikt nie popatrzy na Liverpool, który w tym roku przebił wszystkie inne kluby. Wydano potężne środki, ale King Kenny kupował z głową.
wydaje mi sie ze chce pojsc droga arsenalu i produkowac dobrych zawodnikow aby ich sprzedawac do lepszych klubow i przy okazji niezle zarobic.
Wystarczy spojrzec na reprezentacje Anglii, ilu gra tam naszych bylych grajkow,ktorzy stanowili by o sile druzyny:Barry,Young,Downing,Milner
moze zostane skrytykowany ale ja preferuje budowe zespolu oparta wlasnie na dobrym szkoleniu mlodziezy, bo tak naprawde to jest esencja pilki.
Nie "jaram sie" krotkowzroczna strategia city, wole przemyslana budowe zespolu i jestem w stanie wytrzymac dluzszy czas bez spektakularnych sukcesow.
Off topic moze czas sie zroganizowac na grupowy wyjazd na villa park? Bylem 3 razy, ale ciagle malo
Świetnie napisany ten felieton.W ostatnich tygodniach miałem podobne przemyślenia.A co siedzi w głowie Lernera odnośnie AV,to chyba wie tylko on.
A Clowning w Liverpoolu jeszcze bez asysty...
W bodajze pierwszym sezonie MON'a po 9 kolejkach PL bylismy jedyna niepokonana druzyna w lidze z bilansem 3 zwyciestw i 6 remisow. Dlatego ten sezon traktuje jako poczatek przyszłoroczego marszu o powrot do top6.
Tego wice z 90 to jeszcze gile mi wisiały, ale w sumie pierwszy sezon z Aston Villą to sezon 92/93. Szkoda, że tylko za pośrednictwem "Tempa", bo to był chyba najlepszy sezon.
Cena wejścia szejka do klubu to dzieci onetu i sezonowcy. Maly przedsmak tego mieli kibice Villi, bo 3-4 lata temu klub był popularny jako czarny koń, który z brytyjskim charakterem może rozsadzić dotychczasowy układ sił w Top4. Jednak bez olbrzymich nakładów trzeba się pogodzić z rolą ligowego średniaka, bo nawet jak sobie wyrobimy ciekawych piłkarzy to przyjdzie większy i nas przebije.
dla mnie idealny wlasciciel to roman,zainwestowal kupe kasy i dalej ja inwestuje mimo niepowodzen
bo jego marzenie to wygrana w lidze mistrzow
Lata 90-te to DWA vice-mistrzostwa 90 i 93 rok.
Vice w 90 roku, pełna niespodzianka!!, rok wcześniej ledwo uratowani jako beniaminek. Brylował Davia PLATT, a na ławie Menago G.Taylor. po tym sukcesie wzieli go na trenera kadry angielskiej, ACH [!!!] jak wtedy tego żałowałem- bo miał pake i można bylo w następnym sezonie bić się o czołówke. Platt odszedł do Włoch za dobrą wtedy kase. Kadra Anglii niewiele zyskała i myśmy walczyli o utrzymanie ze slowakiem Venglosem, który po roku poleciał.
Przyszedł Big Ron i w drugim roku ugrał vice mistrza [93 r.] z młodymi gniewnymi - Yorke,Daley, Bosnich, no i talent syna Daliana, ech kurna.... te czasy !!!!