Źródło:
Lepiej polować z młodym wygłodzonym
Niż ze staruchem mocno napasionym
Media huczą od sprzecznych informacji. Raz mamy worek z 40 milionami, a jeszcze Downing chce odejść, a drugim razem zarząd chce uszczknąć z transferów i zostawić parę groszy na załatanie niezbędnych dziur. Kibice każdego dnia wpadają w kolejne skrajności, zależnie od transferowych plotek.
Tymczasem Alex McLeish ma nie lada rebus do rozwiązania, jak poukładać klocki w klubie by drużyna zrobiła progres względem minionego sezonu. Oswojeni z utratą Ashleya Younga już rozpisywali scenariusze jak wrócić do walki o najwyższe cele. Wystarczy ściągnąć Milnera, N’Zogbię, Sturridge’a, Walkera, Bainesa. Dorzucić do nich wolnych agentów jak NRC czy Hitzlspergera i możemy się bić o Top4. Bramkarz to mniej ważne, który. Może Foster za 10 baniek albo Given za połowę ceny, ale z astronomiczną pensją co daje po roku to samo.
Łatwo wydać kilkadziesiąt papierowych milionów i pomarzyć o walce o najwyższą stawkę, ale władze klubu znają głębokość swojego portfela i muszą planować na lata. Zmienił się układ sił w Premierleague odkąd Randy Lerner ściągnął na Villa Park Martina O’Neilla. Wszystko wskazuje, że skończył się okres nielimitowanych zakupów z niebotycznymi kontraktami.
Nowy menedżer określił ambicje klubu na najbliższy sezon. Jest to Top8. Jeśli będzie coś powyżej to sukces, ale dodajmy również, że cokolwiek poniżej to porażka, bo w tej chwili siła Aston Villi to akurat okolice 8 miejsca. Tak wskazuje potencjał finansowy, nieporównywalny do dwóch klubów z Manchesteru, do Arsenalu, Chelsea i Liverpoolu. Może porównywalnie do Tottenhamu, ale ten klub w tej chwili wyrobił sobie markę i przez nazwę i londyńską lokalizację jest atrakcyjniejszy. Dopiero w dalszej stawce lokujemy się pośród klubów takich jak Everton czy Newcastle.
Czy to znaczy, że jesteśmy skazani na marazm środka tabeli? Bynajmniej. Alex McLeish wskazał kierunek, który może nas interesować w najbliższym czasie. To wzór Borussi Dortmund, która z młodym składem stała się rewelacją sezonu bijąc bogatsze kluby jak Schalke, że o Bayernie nie wspomnę. Podobnie we Francji Lille rozbiło hegemonię takich klubów jak Lyon czy Marseille.
Wśród kibiców The Villains istnieje mit o świetnej pracy z młodzieżą. Trzeba więc ten mit potwierdzić w rzeczywistości, bo Villa na tych wychowankach niezbyt wiele korzystała. Odchodzili jak Cahill jeszcze nieoszlifowani by po dwóch latach ich cena szybowała do góry. Teraz jest znakomity czas na sprawdzanie wartości tych młodych. Skoro ambicją jest 8 miejsce to z takim wyzwaniem powinni sobie poradzić tacy zawodnicy jak Gardner, Delph, Bannan na czele z Clarkiem i Albrightonem. Klub ma nikłe szanse na zawojowanie Premierleague, ale wzorując się na Ajaksie czy nawet Barcelonie należy zacząć ogrywać wychowanków, których łatwiej związać z klubem, ale na których można też nieźle zarobić co pokazują szaleństwa na rynku transferowym w ostatnim czasie.
Pośród plotek o łapaniu odrzutów z innych klubów pojawiają się optymistyczne wskazania na zawodników młodych jak czeski pomocnik Borek Dockal, Brazylijczyk Casimiro czy młodociany zawodnik Realu Madryt Sergio Canales. Zawsze jest szansa, że młodych piłkarzy talenty eksplodują i może faktycznie staniemy się kiedyś rewelacją sezonu jak Borussia Dortmund.
Tylko nasi młodzi muszą dostać szansę pograć dłużej niż 2-3 mecze. Za pojedynczy słabszy mecz nie zsyłać ich do rezerw czy na wypożyczenie. Tak jak Houllier spalił Lichaja i ściągnął Walkera, który wypromował się u nas, a teraz mówi się, że wartość skoczyła do 15-20 milionów i raczej pewne, że będzie grał w Spurs. Co z tego my mieliśmy poza radością z kilku rajdów? Co nam da wypożyczenie Canalesa? Ściąganie młodych tylko na zasadzie wykupu. Skoro nie możemy przebić Chelsea czy Liverpoolu to stańmy się kuźnią talentu, do której chętnie będą przychodzić nastoletnie gwiazdeczki, a które można potem odsprzedać z olbrzymim profitem.
Chyba podobnie knuje rudy, gdy mówi, że trzeba korzystać z potencjału młodych w klubie i umiejętnie ich wprowadzać do gry w lidze. Doświadczeni piłkarze mają zapewnić odpowiedni balans między głodnymi wilkami, a sprytnymi ligowymi wyjadaczami. I zawsze można powalczyć w pucharach kraju.
Up The Villa
Możemy sobie tylko pomarzyć o takim rozwiązaniu , też zawsze byłem za młodymi zdolnymi wilkami ,głodnymi gry i lojalnymi , mogącymi stworzyć własny charakterystyczny klub , a nie pieprzoną chciwą na kasę armię zaciężną