


Źródło:
Stephen Ireland jest zdeterminowany, żeby zabłysnąć na Villa Park. Dobrą grą chce przekonać niedowiarków, którzy go już skreślili jako piłkarza, a przede wszystkim przekonać kibiców The Villans, że potrafi grać w piłkę. W tym roku zagra ze swoją szczęśliwą siódemką i wierzy, że to pomoże mu wrócić na szczyt.
Piłkarz uważa, że nie dostał pełnej szansy w minionym sezonie. Problemy ze zdrowiem i z Gerardem Houllierem sprawiły, że mógł miniony rok spisać na straty. Piłkarz wyznał, że nie mógł się porozumieć z byłym menedżerem AVFC. Francuz domagał się, żeby przeniósł się do Birmingham, by dojazdy do domu nie rozpraszały gracza. Ireland wskazuje, że dojazd na treningi zajmował mu 75 minut gdy niektórzy dojeżdżali ponad 2 godziny z Londynu (np. Pires, a potem też Ash). Ireland jest przekonany, że harował na treningach, a w zamian dostał pewnego razu telefon, że menedżer nie potrzebuje go i może zostać w domu zamiast jechać na mecz. Piłkarz twierdzi, że nie widział sensu przenosić się z rodziną do Birmingham, zwłaszcza gdy dzieci już chodziły do szkoły.
To jest wersja piłkarza rozżalonego wobec sytuacji w klubie po nieudanym sezonie. Teraz Ireland zamierza skierować swoja karierę na właściwe tory. Po dolegliwościach nie ma śladu i ma szanse normalnie przygotować się do sezonu. Ostatnie sezony nie miał udane, ale jeśli zacznie regularnie grywać to wierzy, że znowu będzie wybierany do jedenastki kolejki.
Teraz jest zdecydowany nawet na przeprowadzkę. Z nowym menedżerem się dobrze dogaduje, a w zespole jest świetna atmosfera. Wszyscy są zdeterminowani by pokazać, że miniony sezon był tylko wpadką. Ireland chciał grać z numerem 7, ale z nim biegał Ash więc nie miał nań szans, a to jego liczba. Tymczasem Darrenowi Bentowi bardzo zależało na 9. W tym sezonie Ireland będzie występował z siódemką, a Bent ze swoją ulubioną dziewiątką i już to ma pomóc w progresie drużyny.
Jeśli Ireland faktycznie odnajdzie formę i zacznie prezentować to co dwa lata temu w Citeh to będzie jeden z bardziej udanych "transferów" McLeisha. Trzymajmy kciuki i można powiedzieć "welcome back Stephen."






Niech udowodni to na boisku graniem , a nie gadaniem. Mówić można wiele !
