Źródło:
Dzisiaj nad ranem czasu polskiego rozegrano w Pasadenie w Kalifornii finał Pucharu CONCACAF. Spotkały się dwie najlepsze drużyny Ameryki północno-środkowej czyli Stany Zjednoczone i Meksyk. W podstawowym składzie wyszedł Eric Lichaj i Michael Bradley.
Syn selekcjonera USA rozpoczął festiwal strzelecki w tym meczu. Już w 8 minucie po stałym fragmencie Bradley umieścił piłkę w siatce rywali i było 1:0. W 23 minucie Amerykanie wyszli na dwubramkowe prowadzenie po koronkowej akcji, którą wykończył Landon Donovan.
Na tym skończyły się popisy podopiecznych Boba Bradleya i do odrabiania strat wzięli się Meksykanie. W 29 minucie gola kontaktowego zdobył Pablo Barrera, a w 36 minucie wyrównał Andres Guardado. Spory udział w tej bramce miał Eric Lichaj, który tak nieszczęśliwie interweniował w polu karnym, ze wystawił piłke rywalowi i ten z pięciu metrów wcisnął ją do bramki Tima Howarda.
Po przerwie w 50 minucie Pablo Barrera strzelił swojego drugiego gola, a Meksyk wyszedł na prowadzenie. Zaś w 76 minucie rozstrzygnęły się losy tego spotkania. Osaczony w narożniku Dos Santos poradził sobie z kilkoma przeciwnikami i technicznym strzałem "zdjął pajęczynę" z górnego rogu bramki rywali. Jeszcze piłke próbował dosięgnąć głową Lichaj, ale nie miał szans i Meksykanie pewnie wygrali 4:2 zdobywając supremację na kontynencie.