Źródło:
O tym jak wyjątkowym klubem jest Aston Villa niech świadczą ostatnie ruchy kadrowe. Za złe wyniki zazwyczaj głowę daje menedżer. Czasem psy wiesza się na dyrektorze sportowym. Można też winić piłkarzy za lenistwo czy brak zaangażowania. AVFC wybrano inny wariant.
Po czwartej porażce z rzędu, gdy w meczu na Selhurst Park z Crystal Palace drużyna Lamberta praktycznie nie istniała, a zajmowała się głównie utrzymywaniem wyniku bezbramkowego dało sie słyszeć głosy kibiców śpiewających, że Lambert nie wie co robi. Palace notuje świetną passę, ale to nadal jeden z najsłabszych kadrowo zespołów Premierleague. Mają jednak i serce i pomysł na grę. The Villans swoich kibiców dobija nieporadnością i bezbarwnością.
Zarząd na czele z dyrektorem Paulem Faulknerem wzywają do jedności, bo nagle nad drużyną zaczęło widnieć widmo ewentualnej relegacji. Co prawda jeszcze jest dość bezpieczna przewaga, ale spojrzenie na kalendarz nie napawa optymizmem gdy sie przegrywa a to z ostatnim w tabeli Fulham (dzięki nam się podźwignęli) a to z niedawnym faworytem buków do spadku Crystal Palace. Przegrywa zasłużenie.
Jedność w wydaniu AVFC wygląda tak, że rzucono kibicom na pożarcie asystentów Lamberta. Głowę dali trener Ian Culverhouse oraz Gary Karsa, który głównie odpowiadał za skauting. Wsparcie menedżerowi Aston Villi ma dać Gordon Cowans odpowiadający za szkolenie młodzieży (zdobywca europejskiego pucharu NexGen) oraz Shay Given, którego Lambert od dwóch lat wypycha z klubu. Irlandzki bramkarz chyba nie czuł sie urażony, że odsunięto go od zespołu i za to, że ma wysoki kontrakt próbowano pozbyć się z klubu, ale teraz przekonuje, że wszyscy w klubie muszą się skupić na tym, żeby w sobotę powalczyć o wygraną i on cieszy się, że Lambert poprosił go o pomoc w przygotowaniu się do tego meczu.