Źródło:
Alex McLeish wyznał, że po przybyciu na Villa Park nie wiedział zbyt wiele o takim piłkarzu jak Nathan Baker. Ot młody chłopak z miejscowej szkółki, który gdzieś orbitował wokół angielskiej kadry juniorskiej. To miała być daleka przyszłość klubu. Dunne, Collins, Cuellar, Clark to defensorzy daleko przed nim w hierarchii klubowej.
W listopadzie wysłano go z Shanem Lowrym do Millwall po naukę i otrzaskanie się w ligowej rywalizacji. Australijczyk wywalczył sobie stały kontrakt na The New Den, a Anglik po drobnym urazie musiał wrócić do klubu i grywać jedynie w rezerwach. Jednak nagromadzenie się nieszczęść zmusiło menedżera drużyny do wystawienia 20-letniego piłkarza do pierwszego składu. Dunne ma na tyle skomplikowaną kontuzje barku, że nie wiadomo czy w ogóle wróci w tym sezonie na boisko. Cuellar okazuje się na tyle szklany, że McLeish zawiesił rozmowy o przedłużeniu kontraktu. Co po dobrych umiejętnościach skoro Hiszpan nie może zagrać trzech meczów z rzędu z powodu odnawiających się problemów z kolanami. Clark też ma problemy z więzadłami kolanowymi i w ten sposób do boju wystawiono Nathana Bakera.
Chłopaka rzucono od razu na głęboką wodę, bo musiał wystąpić przeciw Chelsea walczącej o resztki honoru. Nerwowy debiut w tym sezonie mu niezbyt wyszedł. Wskazywano, że przynajmniej dwie bramki zawalił i był najsłabszym ogniwem i tak mizernej defensywy Aston Villi. Inny piłkarz pewnie byłby załamany, a menedżer wysłałby takiego zawodnika na długo na trybuny, ale McLeish ma olbrzymie problemy kadrowe, więc trochę z braku laku wystawił Bakera jeszcze raz. W sumie co ma do stracenia, a chłopak niech się uczy. Gdzie ma to robić jak nie przed takimi rywalami jak Torres czy Suarez. Na Anfield Road Baker poradził sobie wybornie. Wymazał z pamięci wpadki przeciw The Blues i z The Reds stanowił silny punkt obrony AVFC. Obroną świetnie komenderował James Collins, którego kibice Claret and Blue uznali za piłkarza meczu, ale 20-letni Anglik świetnie uzupełniał swojego walijskiego kolegę.
McLeish nie kryje zadowolenia, że dał szansę temu młodemu piłkarzowi. W jego oczach Baker wyrasta na bohatera, bo tak młody chłopak przeciw takim nazwiskom potrafi zagrać bez większej tremy ze spokojem i pełnym zawodowstwem. Baker też nie ukrywa, że jest zadowolony z danej szansy. Zna realia i hierarchie w klubie, ale takie mecze jak z Chelsea czy Liverpoolem to znakomite przeżycia w jego karierze. Ma nadzieję, że zrobi na tyle dobre wrażenie, że wkrótce menedżer będzie częściej po niego sięgał nie tylko w awaryjnych sytuacjach. Jego ambicja jest grać regularnie nie tylko w klubie, ale też reprezentacji. Wie jednak, że musi jeszcze ciężko na to zapracować.