Źródło: Własne
Gra z przewagą jednego zawodnika nie wystarczyła, aby podopieczni Gerarda Houlliera mogli w tym meczu zdobyć chociażby jeden punkt. Znowu jako pierwsi straciliśmy bramkę i był to już szósty mecz, w którym nie zdołaliśmy nie przegrać.
Pierwsza bramka zdobyta przez gości z Londynu w 23. minucie po raz kolejny pokazała, jak poważne problemy w obronie ma drużyna Aston Villi. Zgrywana z prawej strony boiska piłka trafiła do Rafaela Van der Vaarta, mijając przy tym dwóch defensorów The Villans. Holender dość lekkim strzałem pokonał lewą nogą bezradnego Brada Friedela.
Nadzieja na odmianę losów tego spotkania dało kibicom wydarzenie z 28. minuty. Daleko wybita piłka pod nasze pole karne, wyskok Jermaine'a Defoe i posłanie na deski Jamesa Collinsa. W tym wypadku sędzia się nie pomylił, ewidentne uderzenie łokciem zawodnika Tottenhamu w efekcie skończyło się pokazaniem czerwonej kartki.
The Villans szukali swojej szansy po dośrodkowaniach Marca Albrightona, niestety bezskutecznie. Mimo gry w osłabieniu, to właśnie drużyna przyjezdnych lepiej prezentowała się pod każdym względem.
W 67. minucie po świetnej kontrze podopieczni Harry'ego Redknappa podwyższyli prowadzenie na 2-0. Prawą stroną pognał Gareth Bale i tuż przed polem karnym odegrał piłkę do Aarona Lennona, ten z kolei dostrzegł dobrze ustawionego przed polem karnym Van der Vaarta. Holender zdobył swojego drugiego gola w tym meczu po precyzyjnym uderzeniu lewą nogą.
Nadzieje w serca kibiców The Villans wlał w 82. minucie Marc Albrighton. Kolejna próba dośrodkowania z prawej strony tym razem okazała się skuteczna. Na nasze szczęście piłki nie sięgnął James Collins, a futbolówka nie zmieniając toru lotu wpadła do bramki bezradnego Gomeza.
Ostatnie minuty upłynęły pod znakiem nieudolnych ataków Aston Villi, która mimo gry w przewadze i z Jamesem Collinsem w ataku nie potrafiła zdobyć chociażby punktu.
Aston Villa 1-2 Tottenham
23' [0-1] Van der Vaart
67' [0-2] Van der Vaart
82' [1-2] Albrighton
Oświeć nas....
Co do Delpha to zagrał słabo. Ale ma małe doświadczenie, no i długo nie grał, co tam on, taki pan petrov [celowo małą literą] nie grał bodaj 2 miesiące i też nic nie zagrał, więc "od biedy" Fabiana można rozgrzeszyć.
Teraz dwa wyjazdy, ale jakie.... jeśli wpadną dwie porażki, a z takim graniem pewnie wpadną to jak nic jesteśmy w ostatniej trójce [spadkowej]- OBYM SIĘ KUR... MYLIŁ !!!
na szczescie styczen juz tuz tuz i licze,ze wreszcie ktos nas wzmocni,szczegolnie w ataku
gabby choc zdrowy to jednak jeszcze daleki od formy,kontuzje robia swoje,nie da sie wejsc i zagrac rewelacyjnie po dlugiej przerwie,to samo dotyczy fabiana,8 miesiecy to kawal czasu
jako plus widze dwie rzeczy:
bardzo dobrze na prawej zagral Lichaj,moze mial pare kiksow ale generalnie Bale sobie nie pogral wczoraj na lewym skrzydle
darmozjady ireland,carew,dunne juz dostali chyba sygnal,ze wypad z baru
Delph nic ciekawego nie pokazał, ale pół roku nie grał więc trudno cudów oczekiwać.
Sędzia wydrukował czerwień, ale niewiele to pomogło. Spurs wygrali zasłużenie. Widoczna różnica klas mimo, że Villa była strona dominującą. Tyle, że nieporadną i przewidywalną.
W styczniu zakupy, i to kilka porządnych, tylko czy Lerner wyrazi zgode na coś droższego ? A jeśli to nie pomoże to nie wiem, od nowego sezonu nowy menager i niech buduje wszystko od początku.
ŻAL TYCH DZISIEJSZYCH PKT. OJ ŻAL.....