Hugo Rodallega i Jason Koumas swoimi bramkami bardzo szybko sprowadzili wszystkich kibiców The Villans na ziemię. Pełni nadziei na owocny pełen sukcesów sezon, szybko musimy zweryfikować swoje oczekiwania co do naszej drużyny.

Po bardzo dobrych wynikach w meczach przygotowawczych do sezonu w pierwszym meczu ligowym, nasi piłkarze nie pokazali właściwie nic, za co można by ich pochwalić. Teraz bardzo dobrze widać czym są grane na luzie mecze towarzyskie, a czym ciężka ligowa przeprawa z drużyną środka tabeli...

W 30 minucie cała widownia zamarła po raz pierwszy. Hugo Rodallega strzałem z półwoleja nie dał szans Brad'owi Friedel'owi.

Ashley Young i James Milner starali się długimi podaniami w pole karne uruchomić naszych napastników. Nic jednak z tego nie wychodziło, ponieważ bramkarz gości Chris Kirkland był tego popołudnia bardzo dobrze dysponowany i wyłapywał większość takich podań.

Villa dotrwała do przerwy z jednobramkową stratą tylko dlatego, że Friedel popisał się bardzo ładną obroną strzału N'Zogbi.

Dziewięć minut po przerwie akcja duetu Hugo Rodallega - Jason Koumas i goście prowadzili już dwoma bramkami. Ten pierwszy asystował ten drugi zdobył bramkę.

Bezradność naszej drużyny udokumentował Ashley Young, który w ostatniej minucie nie wykorzystał doskonałej sytuacji do zdobycia bramki.

Po dzisiejszym dniu mamy bardzo kiepskie humory i możemy mieć tylko nadzieję, że ta sama grupa piłkarzy w czwartkowym meczu w Lidze Europejskiej nie przyniesie nam drugi raz z rzędu takiej przykrości jak dzisiaj.